Moda na Sycylię


Korzenie Sycylijczyków wrośnięte są tak głęboko w ich wyspę, że zawsze, nawet z dala od ojczyzny, ich serca i dusze będą zawsze sycylijskie. Pejzaże sycylijskie, tradycje, klimat, a nawet język są w Sycylijczykach i są nimi samymi.

Ta ziemia zrodziła mnóstwo wybitnych naukowców, poetów, pisarzy, muzyków, artystów, którzy nawet na drugim końcu świata, otoczeni sławą i bogactwem pozostali Sycylijczykami. W swoje dzieła zatapiali Sycylię, bo bez niej ani żyć, ani tworzyć nie umieli. Wspomnijmy kompozytora, geniusza Vincenzo Belliniego, o którym mówi się, że w każdym jego utworze słychać i czuć Sycylię. A wspaniały malarz Renato Guttuso? W każdym jego obrazie są kolory i dusza Sycylii! Warto poznać tych wybitnych artystów. Dziś będzie jednak o trochę innej sztuce, o modzie.

Takie marki, jak Dolce&Gabbana, czy Marella Ferrera znają chyba wszyscy. Mimmo Dolce, to rodowity Sycylijczyk urodzony w malutkiej wiosce w górach niedaleko Palermo. Jego kreacje noszą Victoria Beckham, Madonna i Johny Deep. Swoją miłość do Sycylii celebruje we wszystkich możliwych formach i we wszystkich swoich kolekcjach. Miłością do Sycylii i jej kolorów zaraził też swojego partnera w życiu, sztuce i interesach: Stefano Gabbanę. I tak od lat, razem interpretują Sycylię w swoich kreacjach. Odnajdujemy tu inspirację ceramiką z Caltagirone, dumę Sycylii i tradycję sięgającą aż do dominacji arabskiej. Zobaczymy wóz sycylijski, symbol tutejszego folkloru porażający cudownymi kolorami. Donice z twarzami tzw. Mori zdobią tkaniny, z których szyte są baśniowe suknie. Już jedna z pierwszych kolekcji Dolce&Gabbana, fall-winter 1987/1988 nosiła tytuł “Sycylia”. W kolekcji 2013 z kolei widzimy marionetki sycylijskie tzw. pupi, wpisane przez Unesco na listę niematerialnego dziedzictwa kultury. Ta unikalna atmosfera Sycylii, jej kontrasty, kolory, tradycja i kultura w kreacjach Dolce & Gabbana jawi się jako piękna deklaracja miłości do wyspy. Urzekająca i jedyna. A mnie zachwyciła najbardziej kolekcja, w której ujrzałam bizantyjskie mozaiki Kaplicy Palatyńskiej i katedry w Monreale. Cudo, cudeńko! Jakie piękne! Gdybym była młodsza, chudsza i miała kupę pieniędzy, jedna z tych sukienek na pewno wisiałaby już w mojej szafie. Ten pokaz “rzucił na kolana”, oklaskom nie było końca. Zamieszczam kilka zdięć, bo kto jeszcze nie był na Sycylii, to na pewno zauroczony tymi kreacjami postanowi przyjechać i przeżyć te obrazy “na żywo” w Palermo czy Monreale.

W Polsce są znane są także sklepy Marelli, ale tam ubrania, choć dobrej jakości, to jednak tylko “masówka”. Marella Ferrera znana jest w wielkim świecie jako kreatorka wyjątkowa i eksklusywna. Stylistka, której kreacje inspirowane są Sycylią, jej kolorami, zapachami, krajobrazami. Sycylią, która mieszka w jej sercu. Marella osobiście dogląda produkcji swoich kreacji w pracowni w Katanii, tej samej, którą otworzyli jej rodzice w 1958 roku. Mówi się, że jej kreacje to poezja. Kolory ziemi spalonej słońcem i oblewanej falami Morza Sródziemnego. Kolory, które przypominają biel kamienia Syrakuz, kolor żółto-miodowy baroku z Noto, aż po czerń lawy majestatycznej Etny. Magiczny hymn na cześć emocjonującej natury sycylijskiej. Na swój sposób, tak jak to potrafią wielcy artyści, opowiada o Sycylii. Nowa kolekcja sukni ślubnych Marelli, gdzie kamień lawy wpleciony jest w sznury sieci i koronki wraz z koralem sycylijskim, zachwyciła i oczarowała wszystkich. Ja zapraszam do ekskluzywnego i jedynego w swoim rodzaju Muzeum Mody w Katanii, w przepięknym barokowym pałacu księcia Biscari. Otworzy się przed Wami magiczny świat, gdzie koronki, koral, sieci rybackie i kamień lawy opowiadają Sycylię Marelli. Światowej sławy dyrygent Riccardo Muti, kiedy odwiedził to muzeum stwierdził: “to jest Twój koncert Marello!”.

Jeśli po obejrzeniu tych wspaniałych kreacji zechcecie na własne oczy przekonać się, skąd czerpali inspirację twórcy tych kolekcji, zapraszam na Sycylię. Zorganizuję każdą wycieczkę i oprowadzę Was po wielu ciekawych miejscach. Przekonacie się, że Sycylia naprawdę potrafi inspirować. Kontakt znajdziecie na dole strony.

Teresa Nawara