Na sycylijskiej Riwierze Cyklopów


Dziś proponuję piękną wycieczkę. Miejsce, które Was oczaruje. Nietrudno dojechać z Katanii, nawet miejskim autobusem. Rywiera Cyklopów. Mitologia jest tak związana z tym miejscem, że wydaje się prawie prawdziwa.

Nieszczęśliwa miłość Galatei i Aci żyje nadal w nazwach miejscowości, które zaczynają się od przedrostka “Aci” (Acitrezza, Acicastello, Acireale, Aci San Filippo, Aci San Antonio, Acibonnaccorsi itd.), a skały, którymi rzucał oślepiony Polifemo w statki Odyseusza, ciągle leżą w morzu. Miejsce, gdzie słychać jeszcze słowa powieści Giovanni Vergi “Malavoglia”, gdzie otaczają nas obrazy z filmu Luchino Viscontiego “La terra trema”. Wybrzeze, gdzie gaje cytrusów i winnice porastają starą lawę. Główne zabytki to horyzont bogaty w miy i legendy oraz natura naznaczona historią. Dusza tego miejsca to oczywiście morze. Morze o niepowtarzalnym pięknie i wynurzające się skały zwane Faraglioni oraz malutka wysepka Lachea. Są one świadkami wybuchu podwodnego wulkanu 600 tys. lat temu (kiedy nie istniała jeszcze Etna). Wybuchu, który wzburzył zatokę. Wysepka Lachea, oddalona 400 m od brzegu, podarowana przez markiza Gravina Uniwersytetowi w Katanii, jest dziś stacją obserwacji i badań biologi i fizyki morza oraz siedzibą muzeum ichtiologii.

Lachea, Wyspa Kóz, jak nazwał ją Homer w IX księdze Odysei, pochodzenia subwulkanicznego, zamieszkiwana była przez ludzi już w prehistorii. Potem osiedli tu Rzymianie (o czym świadczą odnalezione tu groby i przedmioty codziennego użytku). Tutaj zakładają gniazda jastrzębie, żyją endemiczne jaszczurki z czerwoną plamką Lacerty, czy nigdzie indziej niespotykane pająki. Wyspa i otaczające ją morze to dziś rezerwat natury. Wycieczki podwodne z maską są tu konieczne! W 1748 roku podjęto niezwykłą próbę połączenia wysepki z Faraglionami, bombardując jej południową część. Bez powodzenia. Faraglioni pozostały jak wachlarz otaczają zatokę: największy zwany przez rybaków Ranni, potem Do Mezzu, dalej Du Ziu Gnaziu,  jeszcze dalej D’Acceddi, a jeszcze, jeszcze dalej inne bezimienne dopełniają bajecznej scenerii. Można przystanąć na chwilę w malowniczym małym porcie rybackim i pooglądać co przyniósł połów. Te najróżniejsze kolorowe ryby czy owoce morza są dla nas, Polaków, wielką atrakcją. Patronem miasteczka Acitrezza jest św. Jan Chrzciciel, bo poprzedni patron św. Józef został “zdetronizowany”, gdyż nie ochronił mieszkańców od dewastacyjnych skutków trzęsienia ziemi w 1693 roku. Kilkaset metrów dalej znajduje się Acicastello, wielka bazaltowa skała, a na niej zlewający się w jedno, bo wybudowany z tego samego budulca, zamek. Zamek bizantyjski, ale wiele razy burzony, odbudowywany i przebudowywany. To tutaj, w 1126 roku, opat Maurizio przywitał relikwie św. Agaty powracające z Konstantynopola (niewiele już widoczny fresk w starej bizantyjskiej kapliczce upamiętnia to wydarzenie).  Bazaltowa wielka skała i stojący na niej zamek połączona została z brzegiem przez lawę podczas wybuchu Etny w 1169 roku. Nim po stromych schodach wejdziecie na szczyt, spojrzyjcie na ten bazalt. Obserwujcie tzw. pillows, czyli poziome poduszki z lawy, które opowiadają o jego podwodnym pochodzeniu, kiedy lawa, 500-600 tys. lat temu spłaszczana była ciężarem morza. A kiedy wejdziecie na szczyt zamku zauroczy Was fascynujący widok. Nic dziwnego, że w XV wieku zamek wybrali na swoją siedzibę ostatni król Sycylii Martino il Giovane i jego żona Bianca di Navarra. Nie chodziło tylko o uprzywilejowaną pozycję strategiczną. Oj, nie, na pewno królowa zakochała się w otaczającej zamek panoramie!

W 1985 roku inaugurowano na zamku muzeum, jest to obowiązkowe miejsce dla wszystkich miłośników paleontologi, archeologi i mineralogi. Zobaczycie tu minerały Vulcaniti liczące ponad 500 tys. lat, Reoliti i Analcime (powstały podczas kontaktu gliny z magmą). Tutaj, wysoko na bazaltowej skale zaskoczy Was mały ogródek botaniczny i wielka samotna sosna, która od lat dzielnie stawia czoła wichurom i sztormom. A potem proponuję spacer po malutkim miasteczku. Otuli Was intymna atmosfera wąziutkich uliczek i przyjemny chłodny wiatr od morza. To cudowne miejsce sławne jest w Europie już od XVIII wieku dzięki opisom podróżników tzw. Gran Tour i słowom Goethe’go, który w maju 1785 roku odbył tu wycieczkę małą łódką rybacką, a potem we wspomnieniach napisał:

Ta wycieczka ofiarowała mi tyle szczęścia, szczęścia ponad wszelkie wyobrażenie!

Może i Wam dopisze szczęście i będziecie mogli spróbować jak smakuje rosnący tylko tutaj, soczysty wodorost Mauro. Podany na surowo i zakrapiany sokiem z cytryny to rozkosz nie tylko dla podniebienia, ale i dla zdrowia. Zapraszam gorąco na Rywierę Cyklopów! Choć przez chwilę znajdziecie się na scenie oświetlonej wyczynami Odyseusza, gdzie rozbrzmiewają słowa Malavoglia, a wokoło umiejscowione są najlepsze sceny neorealizmu Viscontiego. Jeśli marzycie o tych miejscach, zapraszam do kontaktu, zabiorę Was na tę wspaniałą wycieczkę. Numer telefonu znajdziecie w stopce pod tym wpisem. Tylko unikajcie wycieczki w lipcu i sierpniu, bo przygniecie Was masa turystów, która zagłuszy całe piękno tego miejsca.

Teresa Nawara

Mimozami Dzień Kobiet się zaczyna


Na Sycylii Dzień Kobiet, to dosłownie dzień tylko kobiet. Sycylijki świętują same, bez mężczyzn. Wychodzą wieczorem, tańczą, piją, szaleją. Bardzo modny w ten dzień jest… męski sriptiz.

Podczas pokazu rozszalałe kobiety wpychają muskularnym panom w slipki banknoty. Raz się żyje! Do lokali mężczyźni wstępu w tym dniu nie mają. Zresztą po co ryzykować, mogłoby przytrafić się im jakieś pobicie, obelgi i zadrapania długimi, pomalowanymi pazurkami. A niech tam, raz w roku niech się kobiety wyszaleją! Mężowie zostają w domu z dziećmi, organizują sobie oglądanie jakiegoś meczu i zamawiają pizzę (bo żony dzisiaj nic nie ugotowały). Oczywiście mężczyźni “stają na wysokości zadania” i mimozę swoim paniom zawsze w tym dniu kupią. A niech im będzie, to tylko 5 euro! A panie jak kopciuszki, szaleństwa tylko do północy, potem potulnie, usatysfakcjonowane imprezami wracają do domu. Może któraś nawet zgubi pantofelek? Tylko bardzo trudno o księcia z bajki (nie wspominając nawet o tym na białym koniu, to już życzenie zbyt śmiałe). Na Sycylii od wieków panuje matrirchat. To nie kpina, to fakt. Tylko długo by na ten temat opowiadać. Jeśli zaciekawił Państwa temat matriarchatu na Sycylii, to zapraszam na wycieczkę pt. Sycylia nieznana. A poza tym, warto skorzystać z nowości w tym roku. W Katanii i wielu innych miastach na Sycylii, w dniu 8 marca kobiety mają wejścia gratis do placówek muzealnych!

 Teresa Nawara

Sycylijskie historie miłosne


Walentynki już za nami, ale z Sycylią wiąże się wiele ciekawych historii z miłością w tle. Sycylia często nazywana jest wyspą słońca, wyspą mitów i legend, ale też wyspą miłości. To ojczyzna poetów, filozofów, artystów, a w jej niesamowitą, tysięcy lat siegającą historię, powplatane są mity, legendy i opowieści o miłości. Zazwyczaj tragicznej. A wszystko odbija się w turkusowych wodach mórz, otoczone przepiękną roślinnością i wspaniałymi zabytkami. Oto kilka z tych legend.

Kwitnące migdałowce

Mitologia grecka opowiada o wojowniku imieniem Akamas, który udał się na wojnę, a ukochana Fyllis wyczekiwała jego powrotu na brzegu morza w okolicy Agrigento. Mijały miesiące, mijały lata, ale Akamas nie wracał. Zrozpaczona Fyllis zmarła z żalu i tęsknoty. Wzruszona Atena zamieniła jej ciało w drzewo migdałowca, które samotnie rosło przy brzegu. Kiedy wreszcie wrócił Akamas i dowiedział się o nieszczęściu, objął drzewo i zapłakał, a wtedy zakwitło ono bladoróżowymi kwiatami. Ze szczęścia. W lutym Sycylia pokrywa się bladoróżowym całunem kwitnących migdałowców, a w Agrigento co roku odbywa się Festiwal Kwitnących Migdałowców.

Aci i Galatea. Historia miłości u stóp wulkanu Etna

Piękna nimfa morska Galatea i pasterz imieniem Aci bardzo się kochali. Na zboczach Etny żył jednak jednooki cyklop Polifemo, który też się kochał w pięknej nimfie Galatea. Cyklop zwykł rzucać wielkimi głazami jeśli został rozwścieczony (pamiętamy historię Odyseusza, który też miał z nim do czynienia podczas swojej wędrówki ). Kiedy jego zaloty zostały odrzucone, zazdrosny olbrzym przygniótł wielkim głazem młodego Aci. Zrozpaczona Galatea wylewała łzy nad zabitym kochankiem. Bogowie z Olimpu, wzruszeni jej nieukojonym żalem, zamienili krew Aci w rzekę Akis, która spływa z Etny aż do morza, na plażę gdzie zwykli spotykać się kochankowie. Rzeka Aci wiele razy przykryta została przez spływającą lawę i dziś to rzeka podziemna, która wypływa na plaży w Santa Maria La Scala, a mieszkańcy nazywają ją “il sangue di Aci”. Warto dodać, że piękna Galatea była natchnieniem dla wielu artystów, jak Raffaello czy Salvatore Dalì.

Zakochani na Sycylii
Zakochani na Sycylii
Kiane i Anapis

Rzeka Ciane i rzeka Anapo płyną sobie spokojnie w pobliżu Syrakuz. W pewnym momencie łączą się i razem wpadają do morza. Mitologia i Grecy opowiadają o tych rzekach piękną i tragiczną historię. Persefona, córka Zeusa i Demetry, zbierała kwiaty w towarzystwie wesołych nimf. Hades, zakochany w Persefonie, pojawił się nagle na swoim rydwanie, porwał piękną boginię i powiódł ją do swojego królestwa podziemi. Tylko nimfa Kiane próbowała ratować i przeszkodzić w porwaniu bogini Persefony. Rozwścieczony Hades zamienił odważną i wierną nimfę w źródło, a woda po tym przybrała turkusowy kolor (cyanos po grecku znaczy turkusowy). Młody Anapis, zakochany w nimfie Kiano, uprosił bogów by i jego zamieniono w rzekę, aby nadal być z ukochaną. I tak do dzisiaj płyną dwie rzeki, które na koniec łączą się w miłosnym objęciu i razem wpadają do morza. Kiedy będziecie w Syrakuzach nie zapomnijcie popłynąć małym stateczkiem wzdłuż rzeki Ciano bujnie porośniętej papirusami. Jest tam romantycznie i pięknie jak w greckim micie, a rzeka Anapo czeka wiernie na swoją ukochaną. Od zawsze i na zawsze.

Aretuza i Alfejos

To sycylijska legenda znana na całym świecie. Opiewana od wieków przez poetów. Inspirowała artystów i kompozytorów (Szymanowski kiedy przebywał w Syrakuzach skomponował na jej motywach utwór pt. “Źródło Aretuzy”). Zródło Aretuzy to mekka wszystkich turystów przybywających do Syrakuz. Aretuza, piękna nimfa i towarzyszka Artemidy żyła na Sycylii. Zakochał się w niej Alfejos, bóg rzeki o tej samej nazwie. Nie zawsze miłość bywa odwzajemniona i tym razem Aretuza nie chciała boga. Nic nie wiemy o jego urodzie, może był brzydki, a może po prostu “nie zaiskrzyło” między nimi. Aretuza nie chciała go i koniec. Alfejos niestrudzenie prześladował ją i naprzykszał się deklarując swoje uwielbienie. Jego zaloty przyniosły jednak odwrotny skutek. Aretuza aby uwolnić się od niechcianego pretendenta zwróciła się o pomoc do Artemidy, która zamieniła ją w źródło słodkiej wody na wyspie Ortigia w Syrakuzach. A jednak uczucie Alfejosa było tak silne, że wzruszony Zeus postanowił połączyć go z ukochaną (męska solidarność?). I tak pod morzem Iońskim, z Olimpu do Syrakuz popłynęła rzeka Alfejosa, by połączyć się na wieki z Aretuzą. Zródło Aretuzy to jedno z naiczęściej odwiedzanych miejsc na Sycylii. A ja sobie myślę, że historie pisane przez mężczyzn kończą się jak zwykle, przecież ta biedna Aretuza nie chciała Alfejosa, a musi znosić go na wieki.

Legenda na przestrogę

W okresie dominacji arabskiej na Sycylii zrodziła się miłość między Sycylijką i Arabem. Dziewczyna czekała na niego zawsze z pyszną kolacją, bo Sycylijki świetnie gotują. Nocą także dogadzała ukochanemu w przepyszny sposób. Robili plany na przyszłość i wydawało się, że będą razem do końca życia. Któregoś dnia dziewczyna dowiedziała się, że jej ukochany pozostawił w ojczyźnie żonę i dzieci, i ma zamiar do nich wrócić. Nagle zdała sobie sprawę, że przyszłości nie będzie, a jej ukochany jest oszustem. Sycylijka takiej zniewagi nie odpuściła. Na Sycylii zniewaga czy uszczerbek na honorze do dzisiaj nie ujdzie płazem. Zaprosiła, jak zawsze, ukochanego na kolację, a potem nocą kochała go długo i namiętnie. Kiedy zmęczony kochanek zasnął, ona obcieła mu głowę. Wystawiła obciętą głowę na balkon (aby wszyscy sąsiedzi widzieli, że vendetta się dokonała) i zrobiła z niej donicę, w której posadziła bazylię. Wszyscy zauważyli, że bazylia w tej donicy rosła bujniej niż w innych. Od tego czasu na Sycylii przyjął się zwyczaj, że donice na balkonach mają kształt głowy Saracena i Sycylijki. Będąc na Sycylii na pewno zauważycie w każdym sklepie z ceramiką, czy na balkonach donice w kształcie głowy kobiety i ciemnego mężczyzny. Zawsze razem, nigdy osobno. To przestroga dla cudzoziemców: uważajci na Sycylijki, oszukać je nie popłaca, zawsze się zemszczą! Przecież Sycylia to kraj vendetty.

Chcecie poznać jeszcze inne sycylijskie opowieści i zobaczyć niesamowite miejsca na największej wyspie Morza Śródziemnego? Zorganizujemy dla Was wszelkie atrakcje, oprowadzanie i opowiemy o najciekawszych historiach. Kontakt znajduje się w stopce poniżej, dzwońcie, piszcie. Zapraszamy!

Teresa Nawara

Spektakl królowej Sycylii, Etny


Pisarze, poeci i podróżnicy od setek lat pisali o królowej Sycylii: majestatycznym wulkanie Etna. Bo Sycylia to nie tylko wspaniałe zabytki, które pozostawili Fenicjanie, Grecy, Rzymianie, Bizantyjczycy, Arabowie czy Normanowie. Sycylia to spektakl natury i ona jest tutaj niezaprzeczalną protagonistką i wspaniałą artystką. Wulkan Etna ładnie rozpoczął 2017 rok, już drugą fazą erupcyjną. A śniegu jest tu tyle, że i na nartach można poszaleć!

Etna w języku sycylijskim nazywana “u Mungibeddu” lub “a Muntagna”, to wulkan piękny, potężny i stary jak sama Sycylia. To świat przeróżnych wrażeń, miejsc i obrazów unikalnych. Od tysiącleci zieje ogniem, terroryzuje ale i fascynuje. Strumienie i fontanny szkarłatnej lawy (zdarzyło się, że lawa wyrzucana była na wysokość tysiąca metrów!), przyciągają żądnych sensacyjnych wrażeń turystów, którzy chcą oglądać ten destrukcyjny ale i fascynujący żywioł, niczym wielki farjerwerk. Warto, proszę mi wierzyć, bo mieszkam u stóp wulkanu od 35 lat. Miło by było żeby i polskich turystów przyjeżdżało tu więcej, aby podziwiać i móc przeżyć ten unikalny spektakl. W przeszłości wielu podróżników z Polski przybywało na Sycylię, aby zobaczyć Etnę, od hrabiego Borcha po Mickiewicza, Szymanowskiego czy Iwaszkiewicza. Etna jest wspaniała o każdej porze roku. To wulkan jest artystą, który paletą kolorów maluje od zawsze swoje ściany, stoki, płaskowzgórza czy kotliny coraz to w innych barwach. Jest artystą, który stworzył dzieło wyjątkowe. Surrealistyczne obrazy zastygłej lawy pozostawiają miejsce na piękne i delikatne pejzaże oraz eksplozje żywej natury. Powyżej 2 tysiecy metrów dominuje księżycowy krajobraz skalistego pustkowia, niżej widać niekończące się lasy kasztanowców. Niepokojący jest widok Valle del Bove, która pokornie od wieków przyjmuje rzeki lawy wyrzucanej z kraterów, a dokoło rozkwita bujna roślinność. Najróżniejsze odcienie zieleni, soczysta zieleń lasów, szmaragdowa zieleń winnic, jaśniejsza zieleń sadów, szarozielone gaje oliwne, żółto kwitnący wszechobecny żarnowiec. Kolory gajów pomarańczowych, czy cytrynowych często poprzeplatane zastygłą lawą. Kwitnące w lutym migdałowce jak baśniowa dekoracja. Szczyt pokryty zawsze nieskazitelnie białym śniegiem, a u podnóża szmaragdowe morze. A widoki? Brak słów, aby je opisać. Zatoka Katanii, dolina rzeki Simeto, wybrzerze aż po Syrakuzy, widok na Taorminę i aż do brzegów Kalabrii.

Etna
Etna, to największy czynny wulkan Europy.

Etna to królowa sroga i kapryśna, ale jednocześnie łaskawa i szczodra. To “dobra matka”. Gdy ostygnie lawa, pola pokryte wulkanicznym pyłem przekształcają się w ziemię bujnych plonów. U podnóża i na stokach Etny rodzą się najlepsze pomarańcze, cytryny, mandarynki, figi, oliwki czy pistacje. Winnice dają wspaniałe, mocne wina. To co zniszczyła, lawa paradoksalnie z lawy zostało odbudowane. Oczywiście mówię o Katanii, która siedem razy została zupełnie zniszczona przez lawę lub trzęsienia ziemi. Miasto za każdym razem, jak Feniks z popiołów, odradzało się na nowo. Za każdym razem piękniejsze. Dlatego Katania to miasto wyjątkowe, unikalne, jedyne na świecie, bo wybudowane z lawy (najtańszy i wszechdostępny budulec) i na lawie. Trzeba zobaczyć ten przepyszny barok czy nowe osiedla poprzeplatane lawą. Nie zapomnijmy też o pięknym, czekoladowym odcieniu opalenizny tych, którzy zniosą niewygody opalania na bazaltowych skałach plaż Katanii (dla wygodnych, w Katanii jest też piękna piaszczysta plaża).

Chcesz pokłonić się przed spektaklem natury, który od wieków oferuje królowa Sycylii, Etna? Przyleć do Katanii, skontaktuj się, pokażę Ci największy czynny wulkan Europy. Napisz, zadzwoń, kontakt jest widoczny w stopce poniżej. Zapraszam.

Teresa Nawara

Święto patronki Katanii, św. Agaty


No i już po wszystkim. I tym razem, jak od setek lat, relikwie i posąg świętej Agaty wróciły do Katedry w Katanii po całonocnych szaleństwach. W tym roku dopisała pogoda, bo zazwyczaj obchody święta patronki Katanii, to najzimniejszy okres na Sycylii.

Candelore w tym roku nie “tańczyły” przed domami bossów mafijnych, chyba oburzenie włoskiej opinii publicznej po skandalicznych wydarzeniach z ubiegłych lat coś zmieniło w zachowaniu mieszkańców w Katanii. Ale na Sycylii pozory mylą, bo jak pisał Tommaso Di Lampedusa, na Sycylii wszystko się zmienia po to, aby nic się nie zmieniło. Nie było śmiertelnych wypadków, nic nie wiadomo, aby ktoś się połamał ślizgając się na ulicach pokrytych woskiem z tysięcy zapalonych świec wotywnych niesionych przez wiernych w procesji (im większa tym lepsza, może ważyć nawet kilkadziesiąt kilo). Santuzza, jak pieszczotliwie nazywają swoją patronkę mieszkańcy Katanii, dziś rano spokojnie wróciła do Katedry. Chór klarysek przecudnie śpiewał (jak co roku). Charakterystyczne białe tuniki i czarne czapeczki dewotów zostaną uprane i uprasowane przez te cudowne mamusie sycylijskie i złożone na przechowanie do przyszłej okazji. Jeszcze skończą oczyszczać ulice z wosku i wszystko wróci do codzienności.

Tak zakończyły się trzy dni wyczekiwane przez mieszkańców przez cały rok, kiedy miasto zapomina o wszystkich problemach i koncentruje się tylko na świętowaniu, a wierni zamieniaja się w dewotów. Tylko Corpus Domini w Cuzco w Peru może konkurować z taką fiestą! Około miliona wiernych i sympatyków jednoczy się w procesji za relikwiami św. Agaty. Wierni na plecach noszą candelore, czyli olbrzymie, ciężkie konstrukcje pozłacane i kiczowato dekorowane, w liczbie jedenastu, ufundowane przez różne korporacje, a dekorowane świecami, których blask ma rozjaśniać nocą przejście relikwii św Agaty. Niosący je wierni poruszają się specyficznym tanecznym krokiem zwanym annacata (jak największy ruch przy jak najmniejszym przemieszczaniu się w przestrzeni). Posąg świętej, który przechowuje relikwie, też oczywiście niesiony jest przez wybranych wiernych. Wybranych, bo nie może być to byle kto, kilka lat temu opinia publiczna odkryła to, co wszyscy dobrze wiedzieli, że to lokalni bossowie wybierali tych, którzy mogli dostąpić takiego zaszczytu. Antyczne karoce senatu wiozą burmistrza i biskupa w towarzystwie najważniejszych eksponentów ratusza i kurii, pirotechniczne fajerwerki witają przejazd patronki, a potem odbywa się szaleńczy bieg pod górę ulicą Sangiuliano z posągiem świętej na ramionach, którego przebieg to pomyślny lub zły znak na cały rok. Ale na zakończenie ten anielski śpiew klarysek wszystko rozgrzesza. I także Etna przyłączyła się do obchodów święta patronki Katanii, przygląda się procesji z oddali, wypluwając lawę. Prawie tak, jak w czasach św Agaty, która według podania, uchroniła Katanię przed lawą z erupcji wulkanu.

Teresa Nawara