Spektakl królowej Sycylii, Etny


Pisarze, poeci i podróżnicy od setek lat pisali o królowej Sycylii: majestatycznym wulkanie Etna. Bo Sycylia to nie tylko wspaniałe zabytki, które pozostawili Fenicjanie, Grecy, Rzymianie, Bizantyjczycy, Arabowie czy Normanowie. Sycylia to spektakl natury i ona jest tutaj niezaprzeczalną protagonistką i wspaniałą artystką. Wulkan Etna ładnie rozpoczął 2017 rok, już drugą fazą erupcyjną. A śniegu jest tu tyle, że i na nartach można poszaleć!

Etna w języku sycylijskim nazywana “u Mungibeddu” lub “a Muntagna”, to wulkan piękny, potężny i stary jak sama Sycylia. To świat przeróżnych wrażeń, miejsc i obrazów unikalnych. Od tysiącleci zieje ogniem, terroryzuje ale i fascynuje. Strumienie i fontanny szkarłatnej lawy (zdarzyło się, że lawa wyrzucana była na wysokość tysiąca metrów!), przyciągają żądnych sensacyjnych wrażeń turystów, którzy chcą oglądać ten destrukcyjny ale i fascynujący żywioł, niczym wielki farjerwerk. Warto, proszę mi wierzyć, bo mieszkam u stóp wulkanu od 35 lat. Miło by było żeby i polskich turystów przyjeżdżało tu więcej, aby podziwiać i móc przeżyć ten unikalny spektakl. W przeszłości wielu podróżników z Polski przybywało na Sycylię, aby zobaczyć Etnę, od hrabiego Borcha po Mickiewicza, Szymanowskiego czy Iwaszkiewicza. Etna jest wspaniała o każdej porze roku. To wulkan jest artystą, który paletą kolorów maluje od zawsze swoje ściany, stoki, płaskowzgórza czy kotliny coraz to w innych barwach. Jest artystą, który stworzył dzieło wyjątkowe. Surrealistyczne obrazy zastygłej lawy pozostawiają miejsce na piękne i delikatne pejzaże oraz eksplozje żywej natury. Powyżej 2 tysiecy metrów dominuje księżycowy krajobraz skalistego pustkowia, niżej widać niekończące się lasy kasztanowców. Niepokojący jest widok Valle del Bove, która pokornie od wieków przyjmuje rzeki lawy wyrzucanej z kraterów, a dokoło rozkwita bujna roślinność. Najróżniejsze odcienie zieleni, soczysta zieleń lasów, szmaragdowa zieleń winnic, jaśniejsza zieleń sadów, szarozielone gaje oliwne, żółto kwitnący wszechobecny żarnowiec. Kolory gajów pomarańczowych, czy cytrynowych często poprzeplatane zastygłą lawą. Kwitnące w lutym migdałowce jak baśniowa dekoracja. Szczyt pokryty zawsze nieskazitelnie białym śniegiem, a u podnóża szmaragdowe morze. A widoki? Brak słów, aby je opisać. Zatoka Katanii, dolina rzeki Simeto, wybrzerze aż po Syrakuzy, widok na Taorminę i aż do brzegów Kalabrii.

Etna
Etna, to największy czynny wulkan Europy.

Etna to królowa sroga i kapryśna, ale jednocześnie łaskawa i szczodra. To “dobra matka”. Gdy ostygnie lawa, pola pokryte wulkanicznym pyłem przekształcają się w ziemię bujnych plonów. U podnóża i na stokach Etny rodzą się najlepsze pomarańcze, cytryny, mandarynki, figi, oliwki czy pistacje. Winnice dają wspaniałe, mocne wina. To co zniszczyła, lawa paradoksalnie z lawy zostało odbudowane. Oczywiście mówię o Katanii, która siedem razy została zupełnie zniszczona przez lawę lub trzęsienia ziemi. Miasto za każdym razem, jak Feniks z popiołów, odradzało się na nowo. Za każdym razem piękniejsze. Dlatego Katania to miasto wyjątkowe, unikalne, jedyne na świecie, bo wybudowane z lawy (najtańszy i wszechdostępny budulec) i na lawie. Trzeba zobaczyć ten przepyszny barok czy nowe osiedla poprzeplatane lawą. Nie zapomnijmy też o pięknym, czekoladowym odcieniu opalenizny tych, którzy zniosą niewygody opalania na bazaltowych skałach plaż Katanii (dla wygodnych, w Katanii jest też piękna piaszczysta plaża).

Chcesz pokłonić się przed spektaklem natury, który od wieków oferuje królowa Sycylii, Etna? Przyleć do Katanii, skontaktuj się, pokażę Ci największy czynny wulkan Europy. Napisz, zadzwoń, kontakt jest widoczny w stopce poniżej. Zapraszam.

Teresa Nawara

Święto patronki Katanii, św. Agaty


No i już po wszystkim. I tym razem, jak od setek lat, relikwie i posąg świętej Agaty wróciły do Katedry w Katanii po całonocnych szaleństwach. W tym roku dopisała pogoda, bo zazwyczaj obchody święta patronki Katanii, to najzimniejszy okres na Sycylii.

Candelore w tym roku nie “tańczyły” przed domami bossów mafijnych, chyba oburzenie włoskiej opinii publicznej po skandalicznych wydarzeniach z ubiegłych lat coś zmieniło w zachowaniu mieszkańców w Katanii. Ale na Sycylii pozory mylą, bo jak pisał Tommaso Di Lampedusa, na Sycylii wszystko się zmienia po to, aby nic się nie zmieniło. Nie było śmiertelnych wypadków, nic nie wiadomo, aby ktoś się połamał ślizgając się na ulicach pokrytych woskiem z tysięcy zapalonych świec wotywnych niesionych przez wiernych w procesji (im większa tym lepsza, może ważyć nawet kilkadziesiąt kilo). Santuzza, jak pieszczotliwie nazywają swoją patronkę mieszkańcy Katanii, dziś rano spokojnie wróciła do Katedry. Chór klarysek przecudnie śpiewał (jak co roku). Charakterystyczne białe tuniki i czarne czapeczki dewotów zostaną uprane i uprasowane przez te cudowne mamusie sycylijskie i złożone na przechowanie do przyszłej okazji. Jeszcze skończą oczyszczać ulice z wosku i wszystko wróci do codzienności.

Tak zakończyły się trzy dni wyczekiwane przez mieszkańców przez cały rok, kiedy miasto zapomina o wszystkich problemach i koncentruje się tylko na świętowaniu, a wierni zamieniaja się w dewotów. Tylko Corpus Domini w Cuzco w Peru może konkurować z taką fiestą! Około miliona wiernych i sympatyków jednoczy się w procesji za relikwiami św. Agaty. Wierni na plecach noszą candelore, czyli olbrzymie, ciężkie konstrukcje pozłacane i kiczowato dekorowane, w liczbie jedenastu, ufundowane przez różne korporacje, a dekorowane świecami, których blask ma rozjaśniać nocą przejście relikwii św Agaty. Niosący je wierni poruszają się specyficznym tanecznym krokiem zwanym annacata (jak największy ruch przy jak najmniejszym przemieszczaniu się w przestrzeni). Posąg świętej, który przechowuje relikwie, też oczywiście niesiony jest przez wybranych wiernych. Wybranych, bo nie może być to byle kto, kilka lat temu opinia publiczna odkryła to, co wszyscy dobrze wiedzieli, że to lokalni bossowie wybierali tych, którzy mogli dostąpić takiego zaszczytu. Antyczne karoce senatu wiozą burmistrza i biskupa w towarzystwie najważniejszych eksponentów ratusza i kurii, pirotechniczne fajerwerki witają przejazd patronki, a potem odbywa się szaleńczy bieg pod górę ulicą Sangiuliano z posągiem świętej na ramionach, którego przebieg to pomyślny lub zły znak na cały rok. Ale na zakończenie ten anielski śpiew klarysek wszystko rozgrzesza. I także Etna przyłączyła się do obchodów święta patronki Katanii, przygląda się procesji z oddali, wypluwając lawę. Prawie tak, jak w czasach św Agaty, która według podania, uchroniła Katanię przed lawą z erupcji wulkanu.

Teresa Nawara