Matka Boska jak Wonder Woman


To Was zaszokuje na pewno! Któż to jest ta królowa w zbroi, z mieczem w ręce i siedząca na białym stającym dęba koniu? To nie Wonder Woman. To Matka Boska! Jedyna na świecie Matka Boska Wojowniczka. Gdzie? No jak to gdzie? Na Sycylii!

Legenda, historia, religia i folklor wymieszane w równych proporcjach i tak powstaje „ambrozja” dla tłumu. W ostatnią sobotę maja wierni i turyści gromadzą się wokół Matki Boskiej Wojowniczki na białym koniu. Na ulicach już od rana kiermasze, stoiska, przekrzykiwania i ogólna atmosfera wyjątkowego wydarzenia. Wieczorem wszystko cichnie, znikają stragany i zaczyna się teatralne przedstawienie w strojach z epoki, upamięniające zdumiewające wydarzenie z 1091 roku ukazujące decydującą bitwę między Normanami a panującymi na Sycylii Muzułmanami. Kiedy przytłaczjąca potęga nieprzyjaciela napierała na wycofujących się Chrześcijan, nagle, na białym koniu ukazała się Matka Boska z mieczem w ręce i w zbroi. To właśnie Ona siała terror na około, zabijając wytrwale niewiernych. Walczyła niezmordowana do końca aż wrogowie wycofali się i zaczeli uciekać… I wtedy znikła. Zbrojne starcie między nierównymi liczebnie wojskami nagle zakońzyło się zwycięstwem słabszych, zwycięstwem wiary! Książę Roger kazał wybudować zakon na cześć Matki Boskiej Wojowniczki, gdzie przechowywany jest do dziś kamień, na którym odciśnięte jest kopyto końskie, a legenda podaje, że jest to odcisk kopyta białego konia, którego dosiadała Matka Boska.

I tak od setek lat ma miejsce spektakl upamiętniający to cudowne wydarzenie, a posąg Matki Boskiej na białym koniu, który przez cały rok stoi w kościele, wynoszony jest na główny plac i tłumy składają mu hołd wśród oklasków, krzyków i modlitwy. Czy to tylko legenda czy też prawda historyczna, dzisiaj już nikt nie wie, ale czy to ważne? Ważnym jest, aby się dobrze bawić przy każdej okazji. Jaka szkoda, że nasze polskie pielgrzymki nie przyjeżdżają tego zobaczyć. Wiara ma różne oblicza, ale tylko na Sycylii szczególny dar wyobraźni i wrodzona „teatralność” mieszkańców może wspiąć się na szczyty absurdu i ukazać Matkę Boską jako amazonkę i okrutną wojowniczkę (na białym koniu, a jakże!). Zapraszam na Sycylię oglądać to wydarzenie (telefon kontaktowy znajdziecie na dole strony pod tym wpisem). Nam smutnym i pompatycznym Polakom przydało by się trochę humoru, który z pewnością poprawią też ciastka w kształcie arabskiego turbanu wypiekane na tą okazję przez lokalnych cukierników. Wielkie pączki nadziewane kremem z sera ricotta są po prostu pyszne!

Teresa Nawara

Sycylia miała swojego Janosika


Dzień 1 maja przypomina nam stare, “złe” czasy. Wszyscy, bez wyjątku, spędzani byliśmy na główny plac, na pochód z czerwonymi flagami. Kiedy mówię “nam”, mam na myśli moje pokolenie, które od razu wie o czym mowa. Dzisiaj młodym trudno pojąć, co to był pochód pierwszomajowy. Wyrośli już w innych czasach.

Ale tak moje pokolenie, jak i ludzie młodzi (z powodów, które nam się źle kojarzą, a i dlatego, że pewne sprawy dzisiaj są zakryte zasłoną milczenia), nie wiedzą, że byli ludzie, dla których 1 maj to było święto nadziei na lepsze jutro. Tak było i na Sycylii. Powojenna Sycylia, to bieda, którą nawet w powojennej Polsce nasi dziadkowie nie umieliby sobie wyobrazić. Do tego zacofanie, analfabetyzm, wyzysk i uciskanie najemnych robotników rolnych czy pracowników w kopalniach siarki lub fabrykach należących do bogatych. Nie życie, ale egzystencja bez żadnych praw przynależnych człowieczeństwu. Te czasy, tą biedę, głód i zacofanie opisał we wzruszającej książce “Sycylijska rozmowa” wspaniały pisarz Elio Vittorini.

Portella della Ginestre
Pochód pierwszomajowy w Portella della Ginestre.

Dla ludzi na Sycylii, gdzie rząd był daleko, a mafia w sąsiedztwie, lewica była nadzieją na zmiany, nadzieją na miskę strawy dla ich dzieci. W kwietniu 1947 roku, pierwsze wybory do nowego sycylijskiego parlamentu wygrała zapowiadająca reformy lewica. Było to zwycięstwo tylko chwilowe. 1 maja 1947 roku, 1500 osób, ciesząc się i łudząc lepszym jutrem, zebrało się całymi rodzinami, by uczcić pierwszomajowe święto nieopodal miejscowości Portella della Ginestra. Święto to obchodzono w tym miejscu co roku od 20 lat, z przerwą na rządy faszystowskie. Uczestnicy przybyli pieszo. Przynieśli ze sobą jedzenie i wino, jak na piknik. Tego dnia miały mieć miejsce przemówienia o możliwości lepszego życia, o przydzielaniu ziemi pod uprawę. Huk wystrzałów, które rozległy się gdy tylko rozpoczęto przemówienia, zaskoczyły wszystkich. Karabiny maszynowe ostrzeliwały świętujących z wierzchołka góry La Pizzuta. W tłum rzucano granaty. Atak trwał 15 minut. 15 minut trwogi, paniki i desperackiej próby ucieczki i szukania schronienia, o które na otwartej polanie nie było łatwo. 11 zabitych, w tym jedna kobieta w ciąży i trzy dziewczynki, 65 rannych. Do dzisiaj jedyną pewną rzeczą dotyczącą haniebnej masakry dokonanej w Portella della Ginestra 1 maja 1947 roku jest liczba zabitych i rannych. Ustalono, że masakry dokonali bandyci z grupy Salvatore Giuliano, ale powody dla których Giuliano wydał rozkaz zmasakrowania ludzi zebranych w Portella della Ginestra na zawsze pozostały tajemnicą. Tajemnicą i ciemną stroną burzliwego okresu historii Włoch, jak to ujęła powołana 25 lat później komisja parlamentarna.

Kim był Salvatore Giuliano? Napisano o nim książki, nakręcono filmy, ale do dziś enigmatyczna postać “króla Montelepre” owiana jest niedomówieniami. Giuliano, bandyta-celebryta, często fotografowany młody, przystojny mężczyzna. Wyjęty spod prawa bandyta, któremu składali wizyty liczni przedstawiciele krajowej i międzynarodowej prasy, boss nowojorskiej mafii i doradca armii amerykańskiej Vito Genovese, politycy i karabinierzy, prokurator z Palermo. Bandyta-analfabeta, którego romans ze szwedzką fotoreporterką był opisywany na pierwszych stronach wszystkich gazet. Króla Montelepre, jak został nazwany przez dziennikarzy, wyróżniał wdzięk, elokwentne przemowy, przejawy populistycznej sprawiedliwości oraz brylantowy pierścień (który ściągnął z palca pewnej księżnej). Przez siedem lat ten picciotto był najbardziej poszukiwanym bandytą we Włoszech. Inspirator zabójstw, porwań, kradzieży, napadów na jednostki karabinierów, na siedziby komórek partyjnych i biura związkowców. Rabował, podpalał, zabijał, a jednak pozostał w pamięci Sycylijczyków jako legenda, człowiek, który walczył przeciwko wyzyskiwaczom i panom na włościach. Człowiek, który pomagał biednym i uciemiężonym. Niczym lokalny Janosik.

Portella della Ginestre
Napis na pamiątkowym kamieniu w Portella della Ginestre.

Pod pretekstem oddzielenia Sycylii od Włoch, Giuliano został wciągnięty w intrygę i wykorzystany przez polityków i mafię do walki z komunistami i lewicą. Separatyści w osobie Don Calò Vizzini, honorowego konsula USA i równocześnie capo mafia na Sycylii, zwrócili się do bandyty z prośbą, by został dowódcą “wojska wolontariuszy walki o niepodległość Sycylii”, gdy tymczasem mafia rozgrywała trudną sytuację powojenną na dwa fronty: jej szefowie wstępowali w szeregi partii chadeckiej na wypadek, gdyby przedsięwzięcie separatystów spaliło na panewce. Giuliano najpierw został więc wykorzystany do brudnej polityki, a potem przez tych samych ludzi skazany na śmierć, bo stał się już niewygodny. Jego historia zakończyła się na podwórku małego domku w Castelvetrano, 5 lipca 1950 roku. Tej letniej nocy, z daleka od domu, od rodziny i przyjaciół, został zastrzelony we śnie przez swojego przyjaciela i prawą rękę, Gaspare Pisciotta. Karabinierzy, w których imieniu mafia zaaranżowała to zabójstwo, wywlekli ciało martwego Giuliano na podwórko i ostrzelali je, pozorując starcie i walkę. Przybyli dziennikarze odkryli mistyfikację i poddali w wątpliwość oficjalną wersję (od kiedy to krew zabitego płynie pod górę?). W gazetach napisali: “dużo pytań i żadna odpowiedź pewna, jedyny pewnik to tylko to, że Salvatore Giuliano nie żyje”. Dla jego dawnych przyjaciół, teraz już w rządzie chadecji, prymitywny Giuliano stał się niewygodny i zbyt popularny.

Portella della Ginestre
Tablica upamiętniająca ofiary masakry.

Jego śmierć nie oznaczała jednak zatarcia całej prawdy, pozostał jeszcze jego kuzyn i zabójca Pisciotta, któremu otrzymane pieniądze nie zamknęły ust. Podczas procesu w Viterbo, Pisciotta wyjaśnił sędziom, że to polityk sycylijski Mario Scelba, wraz z grupą sycylijskich separatystów i mafią wydali rozkaz dokonania masakry w Portella della Ginestra, a zlecenie zlikwidowania niewygodnego już Giuliano, dokonała mafia. Mafia, która starała się być przydatna dla swoich nowych politycznych przyjaciół, likwidując ich wrogów i ustalając wzorzec działania, który obowiązywał potem przez kilka dziesięcioleci, dopóki w latach osiemdziesiątych nie uznała, że nie przyjmuje już zleceń od nikogo lecz sama te zlecenia wydaje. Pisciotta krzyczał na procesie: “bandyci, policja, państwo – to wszystko jedno ciało jak Ojciec, Syn i Duch Święty!”. Zapowiedział,  że ujawni całą prawdę o politykach winnych masakry w Portella della Ginestra. Miał wyjaśnić, kto zlecał zabójstwa i zamachy na siedziby lewicowych partii. Nic nie wyjaśnił i nic już nie powiedział. Odwieziono go do celi więziennej w Ucciardone w Palermo i na drugi dzień rano ktoś dosypał mu strychniny do kawy. Nikomu nie postawiono zarzutów. Scelba został zaprzysiężony na premiera Włoch.

Nigdy nie dowiemy się prawdy o masakrze pierwszomajowej w Portella della Ginestra, ani prawdy o sycylijskim Janosiku. Dzisiaj, dokładnie pod górą, skąd padły zabójcze strzały, stoi jedenaście dolmenów mających upamiętniać jedenaścioro wieśniaków zabitych 1 maja 1947 roku. Pamiętny dzień, kiedy umarła też nadzieja na postęp, który ośmielili się świętować tamtego ranka mężczyźni, kobiety i dzieci wymachujący, dla dodania sobie odwagi, czerwonymi sztandarami. Jeśli chcecie poznać inne, ciekawe historie o Sycylii, zapraszam na wycieczkę po tej wspaniałej wyspie. Kontakt znajdziecie na dole strony.

Teresa Nawara

Na sycylijskiej Riwierze Cyklopów


Dziś proponuję piękną wycieczkę. Miejsce, które Was oczaruje. Nietrudno dojechać z Katanii, nawet miejskim autobusem. Rywiera Cyklopów. Mitologia jest tak związana z tym miejscem, że wydaje się prawie prawdziwa.

Nieszczęśliwa miłość Galatei i Aci żyje nadal w nazwach miejscowości, które zaczynają się od przedrostka “Aci” (Acitrezza, Acicastello, Acireale, Aci San Filippo, Aci San Antonio, Acibonnaccorsi itd.), a skały, którymi rzucał oślepiony Polifemo w statki Odyseusza, ciągle leżą w morzu. Miejsce, gdzie słychać jeszcze słowa powieści Giovanni Vergi “Malavoglia”, gdzie otaczają nas obrazy z filmu Luchino Viscontiego “La terra trema”. Wybrzeze, gdzie gaje cytrusów i winnice porastają starą lawę. Główne zabytki to horyzont bogaty w miy i legendy oraz natura naznaczona historią. Dusza tego miejsca to oczywiście morze. Morze o niepowtarzalnym pięknie i wynurzające się skały zwane Faraglioni oraz malutka wysepka Lachea. Są one świadkami wybuchu podwodnego wulkanu 600 tys. lat temu (kiedy nie istniała jeszcze Etna). Wybuchu, który wzburzył zatokę. Wysepka Lachea, oddalona 400 m od brzegu, podarowana przez markiza Gravina Uniwersytetowi w Katanii, jest dziś stacją obserwacji i badań biologi i fizyki morza oraz siedzibą muzeum ichtiologii.

Lachea, Wyspa Kóz, jak nazwał ją Homer w IX księdze Odysei, pochodzenia subwulkanicznego, zamieszkiwana była przez ludzi już w prehistorii. Potem osiedli tu Rzymianie (o czym świadczą odnalezione tu groby i przedmioty codziennego użytku). Tutaj zakładają gniazda jastrzębie, żyją endemiczne jaszczurki z czerwoną plamką Lacerty, czy nigdzie indziej niespotykane pająki. Wyspa i otaczające ją morze to dziś rezerwat natury. Wycieczki podwodne z maską są tu konieczne! W 1748 roku podjęto niezwykłą próbę połączenia wysepki z Faraglionami, bombardując jej południową część. Bez powodzenia. Faraglioni pozostały jak wachlarz otaczają zatokę: największy zwany przez rybaków Ranni, potem Do Mezzu, dalej Du Ziu Gnaziu,  jeszcze dalej D’Acceddi, a jeszcze, jeszcze dalej inne bezimienne dopełniają bajecznej scenerii. Można przystanąć na chwilę w malowniczym małym porcie rybackim i pooglądać co przyniósł połów. Te najróżniejsze kolorowe ryby czy owoce morza są dla nas, Polaków, wielką atrakcją. Patronem miasteczka Acitrezza jest św. Jan Chrzciciel, bo poprzedni patron św. Józef został “zdetronizowany”, gdyż nie ochronił mieszkańców od dewastacyjnych skutków trzęsienia ziemi w 1693 roku. Kilkaset metrów dalej znajduje się Acicastello, wielka bazaltowa skała, a na niej zlewający się w jedno, bo wybudowany z tego samego budulca, zamek. Zamek bizantyjski, ale wiele razy burzony, odbudowywany i przebudowywany. To tutaj, w 1126 roku, opat Maurizio przywitał relikwie św. Agaty powracające z Konstantynopola (niewiele już widoczny fresk w starej bizantyjskiej kapliczce upamiętnia to wydarzenie).  Bazaltowa wielka skała i stojący na niej zamek połączona została z brzegiem przez lawę podczas wybuchu Etny w 1169 roku. Nim po stromych schodach wejdziecie na szczyt, spojrzyjcie na ten bazalt. Obserwujcie tzw. pillows, czyli poziome poduszki z lawy, które opowiadają o jego podwodnym pochodzeniu, kiedy lawa, 500-600 tys. lat temu spłaszczana była ciężarem morza. A kiedy wejdziecie na szczyt zamku zauroczy Was fascynujący widok. Nic dziwnego, że w XV wieku zamek wybrali na swoją siedzibę ostatni król Sycylii Martino il Giovane i jego żona Bianca di Navarra. Nie chodziło tylko o uprzywilejowaną pozycję strategiczną. Oj, nie, na pewno królowa zakochała się w otaczającej zamek panoramie!

W 1985 roku inaugurowano na zamku muzeum, jest to obowiązkowe miejsce dla wszystkich miłośników paleontologi, archeologi i mineralogi. Zobaczycie tu minerały Vulcaniti liczące ponad 500 tys. lat, Reoliti i Analcime (powstały podczas kontaktu gliny z magmą). Tutaj, wysoko na bazaltowej skale zaskoczy Was mały ogródek botaniczny i wielka samotna sosna, która od lat dzielnie stawia czoła wichurom i sztormom. A potem proponuję spacer po malutkim miasteczku. Otuli Was intymna atmosfera wąziutkich uliczek i przyjemny chłodny wiatr od morza. To cudowne miejsce sławne jest w Europie już od XVIII wieku dzięki opisom podróżników tzw. Gran Tour i słowom Goethe’go, który w maju 1785 roku odbył tu wycieczkę małą łódką rybacką, a potem we wspomnieniach napisał:

Ta wycieczka ofiarowała mi tyle szczęścia, szczęścia ponad wszelkie wyobrażenie!

Może i Wam dopisze szczęście i będziecie mogli spróbować jak smakuje rosnący tylko tutaj, soczysty wodorost Mauro. Podany na surowo i zakrapiany sokiem z cytryny to rozkosz nie tylko dla podniebienia, ale i dla zdrowia. Zapraszam gorąco na Rywierę Cyklopów! Choć przez chwilę znajdziecie się na scenie oświetlonej wyczynami Odyseusza, gdzie rozbrzmiewają słowa Malavoglia, a wokoło umiejscowione są najlepsze sceny neorealizmu Viscontiego. Jeśli marzycie o tych miejscach, zapraszam do kontaktu, zabiorę Was na tę wspaniałą wycieczkę. Numer telefonu znajdziecie w stopce pod tym wpisem. Tylko unikajcie wycieczki w lipcu i sierpniu, bo przygniecie Was masa turystów, która zagłuszy całe piękno tego miejsca.

Teresa Nawara

Sycylia śladami Michaele Corleone


Kultowy film “Ojciec Chrzestny” przez 40 lat w rankingu najbardziej ogladalnych filmów na świecie utrzymywał się na pierwszym miejscu. Od kilku lat spadł na drugą pozycję.

Na wycieczce pt. “Śladami ojca chrzestnego, czyli Sycylia nieznana” miałam przez lata tysiące turystów, nie tylko zagożałych fanów tego filmu, ale też ludzi, którzy chcieli dowiedzieć się, jak to jest z tą mafią na Sycylii. Wszyscy robili sobie zdięcia w barze Vitelli, przy stoliku pod małą metalową tabliczką z napisem Itala Pilsen. Usiąść na miejscu Michaele Corleone! Takie zdięcie-pamiątka było ukoronowaniem wspaniałej wycieczki. Akurat jest to wycieczka, którą najbardziej lubię, po miejscach, które Francis Ford Coppola wybrał do filmu jako krajobrazy starej Sycylii i jako miasta Corleone. Położonego wysoko, ale blisko morza, choć w rzeczywistości miasto znajduje się w środku wyspy. Krajobrazy niezapomniane! Raj dla turystów, którzy mogą “pstryknąć” tutaj setki zdięć. Wycieczka spokojna, powolutku i nienerwowo żeby mieć czas na zaasymilowanie piękna, które zewsząt na nas napiera i żeby napatrzeć się dowoli, aby te obrazy zostały w sercu na zawsze.

Bar Vitelli na Sycylii
Scena z filmu pt. “Ojciec chrzestny”.

To właśnie tutaj każdy sobie obiecuje, że musi jeszcze wrócić na Sycylię. Czuje niedosyt, że jeszcze jest tyle do zobaczenia. To tutaj, nie na plaży pod parasolem, turyści zakochują się w Sycylii. Zawieszeni między błękitnym niebem i morzem, które roztacza się na dole, a widocznym na horyzoncie kontynentem, który wydaje się tak bliski, a jednak tak daleki (bo to już inna Italia). Nie kończące się opowieści o mafi, mafiosach, codziennym życiu z mafią na Sycylii dopełniają wyjątkowość tej wycieczki. Opowieści o Sycylii nieznanej. Niestety w tamtym roku tabliczka z napisem Itala Pilsen została ukradziona z baru Vitelli! Jakiś drań-fan postanowił powiesić ją sobie w domu. I w tym wypadku aż się prosi żeby zawołać: obciąć ręce złodziejowi! Dobrze, że sympatyczni właściciele baru, spadkobiercy przecudownej pani Mari (o niej opowiem Wam na wycieczce) powiesili inną reklamę piwa Itala Pilsen, bo bez niej to miejsce traci wiele uroku. Tak więc nadal będziecie mogli robić sobie zdięcia w barze Vitelli z luparą w ręce. Zapraszam. Dla zainteresowanych tematem mafi na Sycylii polecam świetną książkę pt. “Sycylijski mrok” Petera Robba. Jeśli interesuje Was Sycylia śladami ojca chrzestnego, zadzwońcie, zabiorę Was w miejsca związane z kultowym filmem. Kontakt znajduje się na dole strony.

Teresa Nawara

Moda na Sycylię


Korzenie Sycylijczyków wrośnięte są tak głęboko w ich wyspę, że zawsze, nawet z dala od ojczyzny, ich serca i dusze będą zawsze sycylijskie. Pejzaże sycylijskie, tradycje, klimat, a nawet język są w Sycylijczykach i są nimi samymi.

Ta ziemia zrodziła mnóstwo wybitnych naukowców, poetów, pisarzy, muzyków, artystów, którzy nawet na drugim końcu świata, otoczeni sławą i bogactwem pozostali Sycylijczykami. W swoje dzieła zatapiali Sycylię, bo bez niej ani żyć, ani tworzyć nie umieli. Wspomnijmy kompozytora, geniusza Vincenzo Belliniego, o którym mówi się, że w każdym jego utworze słychać i czuć Sycylię. A wspaniały malarz Renato Guttuso? W każdym jego obrazie są kolory i dusza Sycylii! Warto poznać tych wybitnych artystów. Dziś będzie jednak o trochę innej sztuce, o modzie.

Takie marki, jak Dolce&Gabbana, czy Marella Ferrera znają chyba wszyscy. Mimmo Dolce, to rodowity Sycylijczyk urodzony w malutkiej wiosce w górach niedaleko Palermo. Jego kreacje noszą Victoria Beckham, Madonna i Johny Deep. Swoją miłość do Sycylii celebruje we wszystkich możliwych formach i we wszystkich swoich kolekcjach. Miłością do Sycylii i jej kolorów zaraził też swojego partnera w życiu, sztuce i interesach: Stefano Gabbanę. I tak od lat, razem interpretują Sycylię w swoich kreacjach. Odnajdujemy tu inspirację ceramiką z Caltagirone, dumę Sycylii i tradycję sięgającą aż do dominacji arabskiej. Zobaczymy wóz sycylijski, symbol tutejszego folkloru porażający cudownymi kolorami. Donice z twarzami tzw. Mori zdobią tkaniny, z których szyte są baśniowe suknie. Już jedna z pierwszych kolekcji Dolce&Gabbana, fall-winter 1987/1988 nosiła tytuł “Sycylia”. W kolekcji 2013 z kolei widzimy marionetki sycylijskie tzw. pupi, wpisane przez Unesco na listę niematerialnego dziedzictwa kultury. Ta unikalna atmosfera Sycylii, jej kontrasty, kolory, tradycja i kultura w kreacjach Dolce & Gabbana jawi się jako piękna deklaracja miłości do wyspy. Urzekająca i jedyna. A mnie zachwyciła najbardziej kolekcja, w której ujrzałam bizantyjskie mozaiki Kaplicy Palatyńskiej i katedry w Monreale. Cudo, cudeńko! Jakie piękne! Gdybym była młodsza, chudsza i miała kupę pieniędzy, jedna z tych sukienek na pewno wisiałaby już w mojej szafie. Ten pokaz “rzucił na kolana”, oklaskom nie było końca. Zamieszczam kilka zdięć, bo kto jeszcze nie był na Sycylii, to na pewno zauroczony tymi kreacjami postanowi przyjechać i przeżyć te obrazy “na żywo” w Palermo czy Monreale.

W Polsce są znane są także sklepy Marelli, ale tam ubrania, choć dobrej jakości, to jednak tylko “masówka”. Marella Ferrera znana jest w wielkim świecie jako kreatorka wyjątkowa i eksklusywna. Stylistka, której kreacje inspirowane są Sycylią, jej kolorami, zapachami, krajobrazami. Sycylią, która mieszka w jej sercu. Marella osobiście dogląda produkcji swoich kreacji w pracowni w Katanii, tej samej, którą otworzyli jej rodzice w 1958 roku. Mówi się, że jej kreacje to poezja. Kolory ziemi spalonej słońcem i oblewanej falami Morza Sródziemnego. Kolory, które przypominają biel kamienia Syrakuz, kolor żółto-miodowy baroku z Noto, aż po czerń lawy majestatycznej Etny. Magiczny hymn na cześć emocjonującej natury sycylijskiej. Na swój sposób, tak jak to potrafią wielcy artyści, opowiada o Sycylii. Nowa kolekcja sukni ślubnych Marelli, gdzie kamień lawy wpleciony jest w sznury sieci i koronki wraz z koralem sycylijskim, zachwyciła i oczarowała wszystkich. Ja zapraszam do ekskluzywnego i jedynego w swoim rodzaju Muzeum Mody w Katanii, w przepięknym barokowym pałacu księcia Biscari. Otworzy się przed Wami magiczny świat, gdzie koronki, koral, sieci rybackie i kamień lawy opowiadają Sycylię Marelli. Światowej sławy dyrygent Riccardo Muti, kiedy odwiedził to muzeum stwierdził: “to jest Twój koncert Marello!”.

Jeśli po obejrzeniu tych wspaniałych kreacji zechcecie na własne oczy przekonać się, skąd czerpali inspirację twórcy tych kolekcji, zapraszam na Sycylię. Zorganizuję każdą wycieczkę i oprowadzę Was po wielu ciekawych miejscach. Przekonacie się, że Sycylia naprawdę potrafi inspirować. Kontakt znajdziecie na dole strony.

Teresa Nawara

Sycylijskie małżeństwa honorowe


Ta historia wydarzyła się na Sycylii w roku 1965. Młodziutka, 17-letnia Sycylijka ośmieliła się sprzeciwić odwiecznym prawom honoru i podważyć regułę “małżeństwa naprawczego”. Nazywała się Franca Viola i mieszkała w Alcamo, małym miasteczku w prowincji Trapani.

Zalecał się do niej bez powodzenia Filippo Melodia z rodziny mafijnej. Odrzucenie starań nie stanowiło dla niego problemu, bo odwieczne prawo honoru przewidywało rozwiązanie takiej sytuacji: wystarczyło porwać dziewczynę, zgwałcić i ofiara wraz z jej rodziną musieli zgodzić się na ślub. Art. 554. kodeksu karnego gwałt w tamtym czasie traktował tylko jako obrazę moralną, a jeśli gwałciciel ożenił się z ofiarą, “naprawiał” tym sposobem wyrządzoną szkodę i przywracał honor wybrance i jej rodzinie.

Melodia uprowadził Frankę. Przez osiem dni dziewczyna była uwięziona i gwałcona, ale uparcie sprzeciwiała się małżeństwu. Cóż jednak znaczył jej sprzeciw wobec twardej sycylijskiej tradycji gdzie honor jest najważniejszy? Filippo Melodia udał się do ojca Franki, proponując poślubienie okrytej hańbą córki. Ojciec, pomimo gróźb i wyrządzonych mu szkód materialnych, nie wyraził zgody. Nikt się tego nie spodziewał po starym, niewykształconym i biednym rolniku. Postąpił on jeszcze sprytniej! Wymyślił zasadzkę na mafiosa i wraz z karabinierami uwolnili Frankę, a “kochasia” i jego pomocników aresztowano. Franca Viola nie ugięła się przed przemocą i arogancją oprawców, więc dzielnie złożyła na nich oskarżenie. Był to bardzo głośny proces. Dyskutowano w Parlamencie, pisano petycje, na koniec Melodia i jego kompani zostali skazani. Filippo Melodia na 11 lat pozbawienia wolności (kiedy wyszedł z więzienia, niedługo został zabity strzałem z lupary). Pierwszy raz w historii Włoch potraktowano kobietę nie jako przedmiot należący do mężczyzny! Franca Viola stała się symbolem emancypacji włoskich kobiet. Dodać trzeba, że dopiero w 1981 roku Parlament Włoch zniósł prawo zabójstwa honorowego i prawo “małżeństwa naprawczego”. Trzeba było czekać aż do 1996 roku żeby gwałt nie był już tylko przestępstwem moralnym lecz przestępstwem przeciwko osobie.

O France Violi nie zapomniano nigdy. Damiano Damiani nakręcił film pt. “Najpiękniejsza żona” z Ornellą Muti w roli głównej. Otello Profazio dedykował jej piosenkę “Królowa bez króla”. Beatrice Monroy napisała książkę zatytułowaną “Niente ci fù”. 8 marca 2014 roku, z okazji Dnia Kobiet, bohaterska dziewczyna została odznaczona przez prezydenta Włoch Orderem Zasługi dla Republiki Włoskiej. A jak potoczyła się dalej historia odważnej Franki? Dla osoby tak wyjątkowej jak ona znalazł się też wyjątkowy mężczyzna (czyli istnieją królewicze na białych koniach, dziewczyny nie traćcie nadziei!), w dodatku Sycylijczyk. Mężczyzna, który w imię miłości odważył się stawić czoła opinii publicznej, mafii i całemu światu. Ich ślub był jak policzek wymierzony mentalności sycylijskiej i mafii. W tym wyjątkowym dniu otrzymali życzenia i prezent od prezydenta Włoch Saragata i zostali przyjęci na prywatnej audiencji przez Papieża Pawła VI. Tak oto Franca Viola stała się kobietą, która zmieniła bieg historii.

Jeśli interesują Was także inne sycylijskie opowieści i historyczne miejsca na Sycylii, zapraszam, zorganizuję każdą wycieczkę, do najbardziej niesamowitych miejsc Sycylii. Kontakt znajdziecie w stopce na dole strony.

Teresa Nawara

Mimozami Dzień Kobiet się zaczyna


Na Sycylii Dzień Kobiet, to dosłownie dzień tylko kobiet. Sycylijki świętują same, bez mężczyzn. Wychodzą wieczorem, tańczą, piją, szaleją. Bardzo modny w ten dzień jest… męski sriptiz.

Podczas pokazu rozszalałe kobiety wpychają muskularnym panom w slipki banknoty. Raz się żyje! Do lokali mężczyźni wstępu w tym dniu nie mają. Zresztą po co ryzykować, mogłoby przytrafić się im jakieś pobicie, obelgi i zadrapania długimi, pomalowanymi pazurkami. A niech tam, raz w roku niech się kobiety wyszaleją! Mężowie zostają w domu z dziećmi, organizują sobie oglądanie jakiegoś meczu i zamawiają pizzę (bo żony dzisiaj nic nie ugotowały). Oczywiście mężczyźni “stają na wysokości zadania” i mimozę swoim paniom zawsze w tym dniu kupią. A niech im będzie, to tylko 5 euro! A panie jak kopciuszki, szaleństwa tylko do północy, potem potulnie, usatysfakcjonowane imprezami wracają do domu. Może któraś nawet zgubi pantofelek? Tylko bardzo trudno o księcia z bajki (nie wspominając nawet o tym na białym koniu, to już życzenie zbyt śmiałe). Na Sycylii od wieków panuje matrirchat. To nie kpina, to fakt. Tylko długo by na ten temat opowiadać. Jeśli zaciekawił Państwa temat matriarchatu na Sycylii, to zapraszam na wycieczkę pt. Sycylia nieznana. A poza tym, warto skorzystać z nowości w tym roku. W Katanii i wielu innych miastach na Sycylii, w dniu 8 marca kobiety mają wejścia gratis do placówek muzealnych!

 Teresa Nawara

Sycylijskie historie miłosne


Walentynki już za nami, ale z Sycylią wiąże się wiele ciekawych historii z miłością w tle. Sycylia często nazywana jest wyspą słońca, wyspą mitów i legend, ale też wyspą miłości. To ojczyzna poetów, filozofów, artystów, a w jej niesamowitą, tysięcy lat siegającą historię, powplatane są mity, legendy i opowieści o miłości. Zazwyczaj tragicznej. A wszystko odbija się w turkusowych wodach mórz, otoczone przepiękną roślinnością i wspaniałymi zabytkami. Oto kilka z tych legend.

Kwitnące migdałowce

Mitologia grecka opowiada o wojowniku imieniem Akamas, który udał się na wojnę, a ukochana Fyllis wyczekiwała jego powrotu na brzegu morza w okolicy Agrigento. Mijały miesiące, mijały lata, ale Akamas nie wracał. Zrozpaczona Fyllis zmarła z żalu i tęsknoty. Wzruszona Atena zamieniła jej ciało w drzewo migdałowca, które samotnie rosło przy brzegu. Kiedy wreszcie wrócił Akamas i dowiedział się o nieszczęściu, objął drzewo i zapłakał, a wtedy zakwitło ono bladoróżowymi kwiatami. Ze szczęścia. W lutym Sycylia pokrywa się bladoróżowym całunem kwitnących migdałowców, a w Agrigento co roku odbywa się Festiwal Kwitnących Migdałowców.

Aci i Galatea. Historia miłości u stóp wulkanu Etna

Piękna nimfa morska Galatea i pasterz imieniem Aci bardzo się kochali. Na zboczach Etny żył jednak jednooki cyklop Polifemo, który też się kochał w pięknej nimfie Galatea. Cyklop zwykł rzucać wielkimi głazami jeśli został rozwścieczony (pamiętamy historię Odyseusza, który też miał z nim do czynienia podczas swojej wędrówki ). Kiedy jego zaloty zostały odrzucone, zazdrosny olbrzym przygniótł wielkim głazem młodego Aci. Zrozpaczona Galatea wylewała łzy nad zabitym kochankiem. Bogowie z Olimpu, wzruszeni jej nieukojonym żalem, zamienili krew Aci w rzekę Akis, która spływa z Etny aż do morza, na plażę gdzie zwykli spotykać się kochankowie. Rzeka Aci wiele razy przykryta została przez spływającą lawę i dziś to rzeka podziemna, która wypływa na plaży w Santa Maria La Scala, a mieszkańcy nazywają ją “il sangue di Aci”. Warto dodać, że piękna Galatea była natchnieniem dla wielu artystów, jak Raffaello czy Salvatore Dalì.

Zakochani na Sycylii
Zakochani na Sycylii
Kiane i Anapis

Rzeka Ciane i rzeka Anapo płyną sobie spokojnie w pobliżu Syrakuz. W pewnym momencie łączą się i razem wpadają do morza. Mitologia i Grecy opowiadają o tych rzekach piękną i tragiczną historię. Persefona, córka Zeusa i Demetry, zbierała kwiaty w towarzystwie wesołych nimf. Hades, zakochany w Persefonie, pojawił się nagle na swoim rydwanie, porwał piękną boginię i powiódł ją do swojego królestwa podziemi. Tylko nimfa Kiane próbowała ratować i przeszkodzić w porwaniu bogini Persefony. Rozwścieczony Hades zamienił odważną i wierną nimfę w źródło, a woda po tym przybrała turkusowy kolor (cyanos po grecku znaczy turkusowy). Młody Anapis, zakochany w nimfie Kiano, uprosił bogów by i jego zamieniono w rzekę, aby nadal być z ukochaną. I tak do dzisiaj płyną dwie rzeki, które na koniec łączą się w miłosnym objęciu i razem wpadają do morza. Kiedy będziecie w Syrakuzach nie zapomnijcie popłynąć małym stateczkiem wzdłuż rzeki Ciano bujnie porośniętej papirusami. Jest tam romantycznie i pięknie jak w greckim micie, a rzeka Anapo czeka wiernie na swoją ukochaną. Od zawsze i na zawsze.

Aretuza i Alfejos

To sycylijska legenda znana na całym świecie. Opiewana od wieków przez poetów. Inspirowała artystów i kompozytorów (Szymanowski kiedy przebywał w Syrakuzach skomponował na jej motywach utwór pt. “Źródło Aretuzy”). Zródło Aretuzy to mekka wszystkich turystów przybywających do Syrakuz. Aretuza, piękna nimfa i towarzyszka Artemidy żyła na Sycylii. Zakochał się w niej Alfejos, bóg rzeki o tej samej nazwie. Nie zawsze miłość bywa odwzajemniona i tym razem Aretuza nie chciała boga. Nic nie wiemy o jego urodzie, może był brzydki, a może po prostu “nie zaiskrzyło” między nimi. Aretuza nie chciała go i koniec. Alfejos niestrudzenie prześladował ją i naprzykszał się deklarując swoje uwielbienie. Jego zaloty przyniosły jednak odwrotny skutek. Aretuza aby uwolnić się od niechcianego pretendenta zwróciła się o pomoc do Artemidy, która zamieniła ją w źródło słodkiej wody na wyspie Ortigia w Syrakuzach. A jednak uczucie Alfejosa było tak silne, że wzruszony Zeus postanowił połączyć go z ukochaną (męska solidarność?). I tak pod morzem Iońskim, z Olimpu do Syrakuz popłynęła rzeka Alfejosa, by połączyć się na wieki z Aretuzą. Zródło Aretuzy to jedno z naiczęściej odwiedzanych miejsc na Sycylii. A ja sobie myślę, że historie pisane przez mężczyzn kończą się jak zwykle, przecież ta biedna Aretuza nie chciała Alfejosa, a musi znosić go na wieki.

Legenda na przestrogę

W okresie dominacji arabskiej na Sycylii zrodziła się miłość między Sycylijką i Arabem. Dziewczyna czekała na niego zawsze z pyszną kolacją, bo Sycylijki świetnie gotują. Nocą także dogadzała ukochanemu w przepyszny sposób. Robili plany na przyszłość i wydawało się, że będą razem do końca życia. Któregoś dnia dziewczyna dowiedziała się, że jej ukochany pozostawił w ojczyźnie żonę i dzieci, i ma zamiar do nich wrócić. Nagle zdała sobie sprawę, że przyszłości nie będzie, a jej ukochany jest oszustem. Sycylijka takiej zniewagi nie odpuściła. Na Sycylii zniewaga czy uszczerbek na honorze do dzisiaj nie ujdzie płazem. Zaprosiła, jak zawsze, ukochanego na kolację, a potem nocą kochała go długo i namiętnie. Kiedy zmęczony kochanek zasnął, ona obcieła mu głowę. Wystawiła obciętą głowę na balkon (aby wszyscy sąsiedzi widzieli, że vendetta się dokonała) i zrobiła z niej donicę, w której posadziła bazylię. Wszyscy zauważyli, że bazylia w tej donicy rosła bujniej niż w innych. Od tego czasu na Sycylii przyjął się zwyczaj, że donice na balkonach mają kształt głowy Saracena i Sycylijki. Będąc na Sycylii na pewno zauważycie w każdym sklepie z ceramiką, czy na balkonach donice w kształcie głowy kobiety i ciemnego mężczyzny. Zawsze razem, nigdy osobno. To przestroga dla cudzoziemców: uważajci na Sycylijki, oszukać je nie popłaca, zawsze się zemszczą! Przecież Sycylia to kraj vendetty.

Chcecie poznać jeszcze inne sycylijskie opowieści i zobaczyć niesamowite miejsca na największej wyspie Morza Śródziemnego? Zorganizujemy dla Was wszelkie atrakcje, oprowadzanie i opowiemy o najciekawszych historiach. Kontakt znajduje się w stopce poniżej, dzwońcie, piszcie. Zapraszamy!

Teresa Nawara