Polacy kopią piłkę na Sycylii


Mimo, że włoską piłką co chwila wstrząsają skandale i korupcyjne afery, żeby wspomnieć aferę Calciopoli, a w interesy klubów zamieszana jest mafia, to Sycylijczycy kochają calcio. Kibicie z Sycylii mają powody do dumy, ale tylko czasami. Na wyspie jest niewiele profesjonalnych klubów, czasem uda się im chwilę pograć w najwyższej klasie rozgrywkowej. Niestety, w nadchodzącym sezonie kibicie z Sycylii nie zobaczą swoich zespołów w Serie A. Do Serie B spadło właśnie US Palermo.

Palermo Polakami stoi

Oczywiście Unione Sportiva Città di Palermo jest największym i najpopularniejszych sycylijskim klubem. Zwane przez włoskich fanów Rosanero od klubowych barw: różowego i czarnego, ma ponad stuletnią historię. Swój wkład w tę historię ma też kilku Polaków, m.in. Radosław Matusiak (który grał w Palermo w latach 2006-2007, rozegrał trzy mecze i zdobył jednego gola) oraz reprezentant Polski Kamil Glik (występował w roku 2010 i zagrał tylko w 4 meczach w europejskich pucharach). Obecnie (od 2016 roku) zawodnikiem Palermo jest polski obrońca brazylijskiego pochodzenia Thiago Cionek, który rozegrał także kilka meczów w kadrze narodowej i był uczestnikiem turnieju Euro 2016. Zawodnik ma na koncie 35 meczów w barwach Rosanero i za swoje występy zbiera bardzo pochlebne recenzje we włoskiej prasie.

Niekwestionowaną gwiazdą Palermo mógł być inny Polak, Paweł Dybała. Mógł być, gdyby nie fakt, że po trzech latach gry w Palermo utalentowanego pomocnika za 32 mln euro kupił Juventus. Z zawodnikiem wiąże się też ciekawa historia transferowa. Paolo Dybala jest Argentyńczykiem, ale jego dziadek był Polakiem. Dlatego istniała możliwość, aby zawodnik zagrał dla reprezentacji Polski. Niestety pozyskanie Dybaly przez PZPN było tak nieporadne, że stało się nawet powodem do kpin. Ostatecznie zawodnik wybrał grę do Argentyny, a historię nieudanego kuszenia piłkarza przez polski związek ilustrują krążące po Twitterze wpisy z korespondencji skauta kadry narodowej z zawodnikiem:

Faktycznie szkoda tego mało profesjonalnego podejścia PZPN, bo Paola Dybala wyrasta na jednego z najbardziej kreatywnych pomocników włoskiej piłki, a potwierdziły to jego bardzo dobre występy w ostatnich rozgrywkach Ligi Mistrzów. Nie dziwne więc, że piłkarz jest obecnie wyceniany aż na 65 mln euro!

Salon klubowy US Palermo
Sklep z pamiątkami klubowymi US Palermo mieści się przy najbardziej ruchliwej ulicy miasta, via Maqueda.
Polacy w Katanii

Również w historii drugiego, znanego sycylijskiego klubu, Calcio Catania, występowali Polacy. Trzy sezony (2009-2010, 2010-2011 i 2012-2013) spędził tu obrońca Błażej Augustyn, który łącznie wystąpił w brawach klubu z Katanii w 22 meczach, nie zdobył jednak żadnej bramki. W sezonie 2014-2015 w Katanii występował także polski pomocnik Michał Chrapek, który mimowolnie zagrał w kilku ustawionych meczach tego sezonu, kiedy to klub z Katanii grał o utrzymanie w Serie B. Mecze 35. i 39. serii z Trapani i Livorno, Katania wygrała dzięki łapówkom wręczanym rywalom przez prezesa sycylijskiego klubu. Ogólny bilans występów Chrapka w Katanii to 23 występy, jeden gol i trzy asysty.

Piłkarska Sycylia to także kluby mniej znane takie, które otarły się jedynie o Serie A, czyli najwyższą klasę rozgrywkową we Włoszech. Wiele z nich występuje na zapleczu włoskiej ekstraklasy, w Serie B, inne, jak np. ACR Messina, czy Siracusa Calcio, występują w niższych klasach rozgrywek. Co prawda w nadchodzącym sezonie na boiskach w Palermo i Katanii nie zobaczymy najlepszych klubów Italii, ale jeśli jesteście zainteresowani organizacją biletów na mecze sycylijskich klubów, dajcie znać. Telefony kontaktowe znajdziecie pod tym wpisem.

Dla ochłody tylko sycylijskie lody


Historia lodów zaczęła się na Sycylii. Od XVII wieku artyści, muzycy, przedstawiciele śmietanki artystycznej i arystokratycznej Europy jedli je u Procopio, Sycylijczyka, który z rybaka stał się najsłynniejszą postacią Paryża. Le Procope, pierwsza lodziarnia w Europie została założona przez Francesco Procopio dei Coltelli. Do dzisiaj jest to najbardziej prestiżowa restauracja w Paryżu, meta dla tych, którzy chcą przeżyć rendez-vous z historią.

Procopio dei Coltelli urodził się w 1651 roku na Sycylii i żył z rodziną w Acitrezza. Była to rodzina rybaków z dziada pradziada, ale młody Procopio marzył o innym życiu. Na Sycylii jest stare powiedzenie: pocałowany przez panią Fortunę. Procopiowi nie wystarczył tylko jeden pocałunek, został wycałowany od stóp po głowę: wymyślił lody! I nie tylko. Zaprojektował też i stworzył maszynę do produkcji lodów. Do drewnianego pojemnika sypał śnieg zmieszany z morską solą i w ten sposób temperatura nie tylko obniżała się poniżej zera, ale też śnieg topniał wolniej. Śniegu ze szczytów Etny miał pod dostatkiem, soli na Sycylii też nie brakuje. Do tak przygotowanego pojemnika wkładał metalowe naczynie, gdzie wlewał mleko lub wodę (wtedy na sorbety) z rozpuszczonym cukrem (nowość, bo do tej pory sorbety przygotowywano z dodatkiem miodu) i sokiem owocowym. Sekret polegał też na nieustannym mieszaniu schładzającej się masy. W ten sposób otrzymał zimną, słodką, owocową masę o kremowej konsystencji, czyli lody! Mając 19 lat ruszył Procopio na podbój Paryża. Geniusz Procopia to nie tylko wyprodukowanie lodów, ich niebiański smak i konsystencja, ale też ich produkcja na szeroką skalę. W Paryżu otworzył bar Cafè. Nie poprzestał na tym. Okazało się, że był również geniuszem marketingu. Co wymyślił? Zatrudnił osoby, które codziennie od świtu krążyły po mieście i zbierały wszystkie plotki, wiadomości i wszelakie nowinki, które potem opowiadano w jego lokalu. Taki słowny dziennik i przegląd nowinek ofiarowywany klientom żądnym wiedzy o skandalach i wydarzeniach w mieście. Wieść się rozniosła i oczywiście z dnia na dzień przybywało klientów, którzy wysłuchiwali plotek, popijając kawę i zajadając się lodami.

Tymczasem lody dotarły do Wersalu. Ludwik XIV stał się ich fanem numer jeden. To król wystawił dla Procopia tzw. “list patent”, którym przyznawał mu wyłączność na produkcję lodów i sorbetów. Od tego momentu Cafè Procope stało się najmodniejszym lokalem Paryża. W 1686 roku Prokope przeniósł się do większego lokalu przy rue Fossés-Saint Germain, niedaleko Comédie Francaise. Od tej pory podawano już lody i sorbety o różnych wyszukanych nazwach i smakach. A potem nastąpiła ostatnia już przeprowadzka, do jeszcze bardziej elegantszego lokalu przy 13 rue de l’Ancienne Comédie. Do dziś mieści się tu jedna z najbardziej prestiżowych restauracji w Paryżu, Le Procope. U Procopio spotykali się najsławniejsi ludzie. Zachwycali się lodami stali bywalcy tacy, jak: La Fontaine, Rousseau, Voltaire, Balzac, Hugo, Diderot, Sand czy De Mousset. Stracili głowę dla lodów Procopia Robespierre, Marat, Danton i nawet wynalazca gilotyny, Guillotin. Bywał tu Napoleon, Chopin, Liszt, Bellini, Oscar Wilde i  Benjamin Franklin.

A kiedy i Wy z rozkoszą zajadacie się lodami, pamiętajcie, że ich historia zaczęła się na Sycylii. Zapraszam na lody do małego, ale pięknego barokowego miasteczka na Sycylii, gdzie zjecie najlepsze i najdziwniejsze lody na świecie (kontakt do mnie znajdziecie na dole strony pod wpisem). Polecam lody z oliwą z oliwek. Rewelacja! Wspaniałe lody z piwem, winem, szampanem, kwiatami jaśminu, że o czekoladowych nie wspomnę. Dla odważnych lody z cebulą, buraczkami i inne. Ja też zostałam pocałowana przez panią Fortunę: co tydzień jadę tam z turystami i mogę rozkoszować się tymi pysznościami.

Teresa Nawara

Sycylia śladami Michaele Corleone


Kultowy film “Ojciec Chrzestny” przez 40 lat w rankingu najbardziej ogladalnych filmów na świecie utrzymywał się na pierwszym miejscu. Od kilku lat spadł na drugą pozycję.

Na wycieczce pt. “Śladami ojca chrzestnego, czyli Sycylia nieznana” miałam przez lata tysiące turystów, nie tylko zagożałych fanów tego filmu, ale też ludzi, którzy chcieli dowiedzieć się, jak to jest z tą mafią na Sycylii. Wszyscy robili sobie zdięcia w barze Vitelli, przy stoliku pod małą metalową tabliczką z napisem Itala Pilsen. Usiąść na miejscu Michaele Corleone! Takie zdięcie-pamiątka było ukoronowaniem wspaniałej wycieczki. Akurat jest to wycieczka, którą najbardziej lubię, po miejscach, które Francis Ford Coppola wybrał do filmu jako krajobrazy starej Sycylii i jako miasta Corleone. Położonego wysoko, ale blisko morza, choć w rzeczywistości miasto znajduje się w środku wyspy. Krajobrazy niezapomniane! Raj dla turystów, którzy mogą “pstryknąć” tutaj setki zdięć. Wycieczka spokojna, powolutku i nienerwowo żeby mieć czas na zaasymilowanie piękna, które zewsząt na nas napiera i żeby napatrzeć się dowoli, aby te obrazy zostały w sercu na zawsze.

Bar Vitelli na Sycylii
Scena z filmu pt. “Ojciec chrzestny”.

To właśnie tutaj każdy sobie obiecuje, że musi jeszcze wrócić na Sycylię. Czuje niedosyt, że jeszcze jest tyle do zobaczenia. To tutaj, nie na plaży pod parasolem, turyści zakochują się w Sycylii. Zawieszeni między błękitnym niebem i morzem, które roztacza się na dole, a widocznym na horyzoncie kontynentem, który wydaje się tak bliski, a jednak tak daleki (bo to już inna Italia). Nie kończące się opowieści o mafi, mafiosach, codziennym życiu z mafią na Sycylii dopełniają wyjątkowość tej wycieczki. Opowieści o Sycylii nieznanej. Niestety w tamtym roku tabliczka z napisem Itala Pilsen została ukradziona z baru Vitelli! Jakiś drań-fan postanowił powiesić ją sobie w domu. I w tym wypadku aż się prosi żeby zawołać: obciąć ręce złodziejowi! Dobrze, że sympatyczni właściciele baru, spadkobiercy przecudownej pani Mari (o niej opowiem Wam na wycieczce) powiesili inną reklamę piwa Itala Pilsen, bo bez niej to miejsce traci wiele uroku. Tak więc nadal będziecie mogli robić sobie zdięcia w barze Vitelli z luparą w ręce. Zapraszam. Dla zainteresowanych tematem mafi na Sycylii polecam świetną książkę pt. “Sycylijski mrok” Petera Robba. Jeśli interesuje Was Sycylia śladami ojca chrzestnego, zadzwońcie, zabiorę Was w miejsca związane z kultowym filmem. Kontakt znajduje się na dole strony.

Teresa Nawara

Saliny, wiatraki, flamingi i piękna pupa


Mam nadzieję, że będąc na Sycylii dotrzecie też na zachodnie wybrzeże. Jak Garibaldi, który przybył w te okolice w 1860 roku, ale nie jako turysta tylko jako “wyzwoliciel”. Nie miał czasu, dzielny generał, podziwiać tego skrawka Sycylii, bo w swoich pamiętnikach nic nie wspomina o różowych flamingach, wiatrakach czy salinach. 

Drugiej szansy już mieć nie będzie, bo zmarło mu się dość dawno. Ten apel więc nie do Garibaldiego, ale do tych z Państwa, którzy już byli na Sycylii, a widzieli za mało i dla tych, którzy dopiero planują przyjazd na Sycylię, więc mogą sobie z góry ustalić, co pragną zobaczyć, bo ograniczeni czasowo nie są w stanie zwiedzić wszystkiego (proszę mi wierzyć: miesiąc nie wystarczy!). Tak więc mamy ten skrawek Sycylii, gdzie od niepamiętnych czasów produkuje się sól, odparowując morską wodę. Wiatru i słońca tu pod dostatkiem, więc proces jest dość szybki. Jak okiem sięgnąć ciągną się solanki, czyli zasolone zbiorniki wodne, a wiatraki, które już nie pracują (bo teraz dotarła tu cywilizacja) opuszczone i zrezygnowane poddają się upływowi czasu. Miały pecha, że postawiono je tutaj na Sycylii, bo w innych szerokościach geograficznych dziś byłyby dumą regionu waloryzując krajobraz. Wiatraki kojarzą się nam z Don Kichotem i na Sycylii to akurat jest tradycją: cokolwiek chciałoby się zmienić to jak walka z wiatrakami. Tak à propos: autor Don Kichota, Cervantes, przebywał na Sycylii, lecząc rany po bitwie pod Lepanto i właśnie tutaj zaczął pisać Don Kichota. Stoją te smutne i malownicze wiatraki, a do towarzystwa im przylatują flamingi. I brodzą w solankach te dostojne ptaki na różowych długich nogach przez większą część roku, a potem odlatują do “ciepłych krajów”. Zastanawiam się jak to jest, że dawniej ludzi, którzy pracowali w salinach, czyli zakładach produkujących sól z wody morskiej, od razu można było rozpoznać po powykrzywianych kończynach (stanie w wodzie o bardzo dużym stężeniu soli), a flamingom ta sól nie szkodzi i nie wykrzywia im tych zgrabnych nóżek. Może ktoś będzie umiał mi na to odpowiedzieć.

Wiatraki w salinach koło Trapani.
Sycylia na Wakacje: wiatraki w salinach koło Trapani.

Solanki, wiatraki, flamingi, pięknie, ale jest jeszcze obok malutka wysepka, która dźwiga kawał historii: punickie miasto, walki z grekami. W małym muzeum na wysepce (kto by się tego spodziewał) stoi marmurowa rzeźba z V w pne. Jedna z najpiękniejszych na świecie. Znacie ją Państwo, bo to właśnie ona była symbolem Olimpiad w 2012 roku w Londynie: auriga. Zobaczyć ją tutaj z bliska to zupełnie inna bajka! Za mało czasu i miejsca na opowiadanie, kto to był auriga Achillesa pod murami Troi. Ja jestem zwolenniczką wrażeń, a tu wrażenie jest gwarantowane: rzeźbę proszę pooglądać sobie od tyłu. Nagi mężczyzna o rewelacyjnych proporcjach nakryty cieniutką, przewiewną tuniką, która opina lekko jego ciało. Wszystko to “tylko marmur”, a wydaje się, że przy najlżejszym podmuchu wiatru tunika się poruszy. Teraz troszkę sprośny wątek: ta piękna tylna, “wstydliwa” część ciała mężczyzny. Nie ma drugiej rzeźby na świecie, z jakiejkolwiek epoki, która przedstawiałaby ładniejszą czy bardziej zmysłową pupę. Wszyscy krytycy i profani są zgodni, co do tego, że ta jest piękna, zmysłowa, jedyna. Robi wrażenie na paniach i panach, bez wyjątku. Proszę się nie martwić, wszyscy mogą tu przyjechać, nawet religijne pielgrzymki, bo pupa jest “ubrana”, tzn. owinięta w tą cieniuteńką tunikę z marmuru. Polecam.

P.S. Okolice te ukochane są przez miłośników kitesurfingu, bo wiatru tu pod dostatkiem przez cały rok.

Zapraszam na Sycylię. Oprowadzę Państwa po najciekawszych miejscach i opowiem najciekawsze sycylijskie historie. Kontakt znajduje się na dole strony.

Teresa Nawara

Moda na Sycylię


Korzenie Sycylijczyków wrośnięte są tak głęboko w ich wyspę, że zawsze, nawet z dala od ojczyzny, ich serca i dusze będą zawsze sycylijskie. Pejzaże sycylijskie, tradycje, klimat, a nawet język są w Sycylijczykach i są nimi samymi.

Ta ziemia zrodziła mnóstwo wybitnych naukowców, poetów, pisarzy, muzyków, artystów, którzy nawet na drugim końcu świata, otoczeni sławą i bogactwem pozostali Sycylijczykami. W swoje dzieła zatapiali Sycylię, bo bez niej ani żyć, ani tworzyć nie umieli. Wspomnijmy kompozytora, geniusza Vincenzo Belliniego, o którym mówi się, że w każdym jego utworze słychać i czuć Sycylię. A wspaniały malarz Renato Guttuso? W każdym jego obrazie są kolory i dusza Sycylii! Warto poznać tych wybitnych artystów. Dziś będzie jednak o trochę innej sztuce, o modzie.

Takie marki, jak Dolce&Gabbana, czy Marella Ferrera znają chyba wszyscy. Mimmo Dolce, to rodowity Sycylijczyk urodzony w malutkiej wiosce w górach niedaleko Palermo. Jego kreacje noszą Victoria Beckham, Madonna i Johny Deep. Swoją miłość do Sycylii celebruje we wszystkich możliwych formach i we wszystkich swoich kolekcjach. Miłością do Sycylii i jej kolorów zaraził też swojego partnera w życiu, sztuce i interesach: Stefano Gabbanę. I tak od lat, razem interpretują Sycylię w swoich kreacjach. Odnajdujemy tu inspirację ceramiką z Caltagirone, dumę Sycylii i tradycję sięgającą aż do dominacji arabskiej. Zobaczymy wóz sycylijski, symbol tutejszego folkloru porażający cudownymi kolorami. Donice z twarzami tzw. Mori zdobią tkaniny, z których szyte są baśniowe suknie. Już jedna z pierwszych kolekcji Dolce&Gabbana, fall-winter 1987/1988 nosiła tytuł “Sycylia”. W kolekcji 2013 z kolei widzimy marionetki sycylijskie tzw. pupi, wpisane przez Unesco na listę niematerialnego dziedzictwa kultury. Ta unikalna atmosfera Sycylii, jej kontrasty, kolory, tradycja i kultura w kreacjach Dolce & Gabbana jawi się jako piękna deklaracja miłości do wyspy. Urzekająca i jedyna. A mnie zachwyciła najbardziej kolekcja, w której ujrzałam bizantyjskie mozaiki Kaplicy Palatyńskiej i katedry w Monreale. Cudo, cudeńko! Jakie piękne! Gdybym była młodsza, chudsza i miała kupę pieniędzy, jedna z tych sukienek na pewno wisiałaby już w mojej szafie. Ten pokaz “rzucił na kolana”, oklaskom nie było końca. Zamieszczam kilka zdięć, bo kto jeszcze nie był na Sycylii, to na pewno zauroczony tymi kreacjami postanowi przyjechać i przeżyć te obrazy “na żywo” w Palermo czy Monreale.

W Polsce są znane są także sklepy Marelli, ale tam ubrania, choć dobrej jakości, to jednak tylko “masówka”. Marella Ferrera znana jest w wielkim świecie jako kreatorka wyjątkowa i eksklusywna. Stylistka, której kreacje inspirowane są Sycylią, jej kolorami, zapachami, krajobrazami. Sycylią, która mieszka w jej sercu. Marella osobiście dogląda produkcji swoich kreacji w pracowni w Katanii, tej samej, którą otworzyli jej rodzice w 1958 roku. Mówi się, że jej kreacje to poezja. Kolory ziemi spalonej słońcem i oblewanej falami Morza Sródziemnego. Kolory, które przypominają biel kamienia Syrakuz, kolor żółto-miodowy baroku z Noto, aż po czerń lawy majestatycznej Etny. Magiczny hymn na cześć emocjonującej natury sycylijskiej. Na swój sposób, tak jak to potrafią wielcy artyści, opowiada o Sycylii. Nowa kolekcja sukni ślubnych Marelli, gdzie kamień lawy wpleciony jest w sznury sieci i koronki wraz z koralem sycylijskim, zachwyciła i oczarowała wszystkich. Ja zapraszam do ekskluzywnego i jedynego w swoim rodzaju Muzeum Mody w Katanii, w przepięknym barokowym pałacu księcia Biscari. Otworzy się przed Wami magiczny świat, gdzie koronki, koral, sieci rybackie i kamień lawy opowiadają Sycylię Marelli. Światowej sławy dyrygent Riccardo Muti, kiedy odwiedził to muzeum stwierdził: “to jest Twój koncert Marello!”.

Jeśli po obejrzeniu tych wspaniałych kreacji zechcecie na własne oczy przekonać się, skąd czerpali inspirację twórcy tych kolekcji, zapraszam na Sycylię. Zorganizuję każdą wycieczkę i oprowadzę Was po wielu ciekawych miejscach. Przekonacie się, że Sycylia naprawdę potrafi inspirować. Kontakt znajdziecie na dole strony.

Teresa Nawara

Mimozami Dzień Kobiet się zaczyna


Na Sycylii Dzień Kobiet, to dosłownie dzień tylko kobiet. Sycylijki świętują same, bez mężczyzn. Wychodzą wieczorem, tańczą, piją, szaleją. Bardzo modny w ten dzień jest… męski sriptiz.

Podczas pokazu rozszalałe kobiety wpychają muskularnym panom w slipki banknoty. Raz się żyje! Do lokali mężczyźni wstępu w tym dniu nie mają. Zresztą po co ryzykować, mogłoby przytrafić się im jakieś pobicie, obelgi i zadrapania długimi, pomalowanymi pazurkami. A niech tam, raz w roku niech się kobiety wyszaleją! Mężowie zostają w domu z dziećmi, organizują sobie oglądanie jakiegoś meczu i zamawiają pizzę (bo żony dzisiaj nic nie ugotowały). Oczywiście mężczyźni “stają na wysokości zadania” i mimozę swoim paniom zawsze w tym dniu kupią. A niech im będzie, to tylko 5 euro! A panie jak kopciuszki, szaleństwa tylko do północy, potem potulnie, usatysfakcjonowane imprezami wracają do domu. Może któraś nawet zgubi pantofelek? Tylko bardzo trudno o księcia z bajki (nie wspominając nawet o tym na białym koniu, to już życzenie zbyt śmiałe). Na Sycylii od wieków panuje matrirchat. To nie kpina, to fakt. Tylko długo by na ten temat opowiadać. Jeśli zaciekawił Państwa temat matriarchatu na Sycylii, to zapraszam na wycieczkę pt. Sycylia nieznana. A poza tym, warto skorzystać z nowości w tym roku. W Katanii i wielu innych miastach na Sycylii, w dniu 8 marca kobiety mają wejścia gratis do placówek muzealnych!

 Teresa Nawara

Sycylijskie historie miłosne


Walentynki już za nami, ale z Sycylią wiąże się wiele ciekawych historii z miłością w tle. Sycylia często nazywana jest wyspą słońca, wyspą mitów i legend, ale też wyspą miłości. To ojczyzna poetów, filozofów, artystów, a w jej niesamowitą, tysięcy lat siegającą historię, powplatane są mity, legendy i opowieści o miłości. Zazwyczaj tragicznej. A wszystko odbija się w turkusowych wodach mórz, otoczone przepiękną roślinnością i wspaniałymi zabytkami. Oto kilka z tych legend.

Kwitnące migdałowce

Mitologia grecka opowiada o wojowniku imieniem Akamas, który udał się na wojnę, a ukochana Fyllis wyczekiwała jego powrotu na brzegu morza w okolicy Agrigento. Mijały miesiące, mijały lata, ale Akamas nie wracał. Zrozpaczona Fyllis zmarła z żalu i tęsknoty. Wzruszona Atena zamieniła jej ciało w drzewo migdałowca, które samotnie rosło przy brzegu. Kiedy wreszcie wrócił Akamas i dowiedział się o nieszczęściu, objął drzewo i zapłakał, a wtedy zakwitło ono bladoróżowymi kwiatami. Ze szczęścia. W lutym Sycylia pokrywa się bladoróżowym całunem kwitnących migdałowców, a w Agrigento co roku odbywa się Festiwal Kwitnących Migdałowców.

Aci i Galatea. Historia miłości u stóp wulkanu Etna

Piękna nimfa morska Galatea i pasterz imieniem Aci bardzo się kochali. Na zboczach Etny żył jednak jednooki cyklop Polifemo, który też się kochał w pięknej nimfie Galatea. Cyklop zwykł rzucać wielkimi głazami jeśli został rozwścieczony (pamiętamy historię Odyseusza, który też miał z nim do czynienia podczas swojej wędrówki ). Kiedy jego zaloty zostały odrzucone, zazdrosny olbrzym przygniótł wielkim głazem młodego Aci. Zrozpaczona Galatea wylewała łzy nad zabitym kochankiem. Bogowie z Olimpu, wzruszeni jej nieukojonym żalem, zamienili krew Aci w rzekę Akis, która spływa z Etny aż do morza, na plażę gdzie zwykli spotykać się kochankowie. Rzeka Aci wiele razy przykryta została przez spływającą lawę i dziś to rzeka podziemna, która wypływa na plaży w Santa Maria La Scala, a mieszkańcy nazywają ją “il sangue di Aci”. Warto dodać, że piękna Galatea była natchnieniem dla wielu artystów, jak Raffaello czy Salvatore Dalì.

Zakochani na Sycylii
Zakochani na Sycylii
Kiane i Anapis

Rzeka Ciane i rzeka Anapo płyną sobie spokojnie w pobliżu Syrakuz. W pewnym momencie łączą się i razem wpadają do morza. Mitologia i Grecy opowiadają o tych rzekach piękną i tragiczną historię. Persefona, córka Zeusa i Demetry, zbierała kwiaty w towarzystwie wesołych nimf. Hades, zakochany w Persefonie, pojawił się nagle na swoim rydwanie, porwał piękną boginię i powiódł ją do swojego królestwa podziemi. Tylko nimfa Kiane próbowała ratować i przeszkodzić w porwaniu bogini Persefony. Rozwścieczony Hades zamienił odważną i wierną nimfę w źródło, a woda po tym przybrała turkusowy kolor (cyanos po grecku znaczy turkusowy). Młody Anapis, zakochany w nimfie Kiano, uprosił bogów by i jego zamieniono w rzekę, aby nadal być z ukochaną. I tak do dzisiaj płyną dwie rzeki, które na koniec łączą się w miłosnym objęciu i razem wpadają do morza. Kiedy będziecie w Syrakuzach nie zapomnijcie popłynąć małym stateczkiem wzdłuż rzeki Ciano bujnie porośniętej papirusami. Jest tam romantycznie i pięknie jak w greckim micie, a rzeka Anapo czeka wiernie na swoją ukochaną. Od zawsze i na zawsze.

Aretuza i Alfejos

To sycylijska legenda znana na całym świecie. Opiewana od wieków przez poetów. Inspirowała artystów i kompozytorów (Szymanowski kiedy przebywał w Syrakuzach skomponował na jej motywach utwór pt. “Źródło Aretuzy”). Zródło Aretuzy to mekka wszystkich turystów przybywających do Syrakuz. Aretuza, piękna nimfa i towarzyszka Artemidy żyła na Sycylii. Zakochał się w niej Alfejos, bóg rzeki o tej samej nazwie. Nie zawsze miłość bywa odwzajemniona i tym razem Aretuza nie chciała boga. Nic nie wiemy o jego urodzie, może był brzydki, a może po prostu “nie zaiskrzyło” między nimi. Aretuza nie chciała go i koniec. Alfejos niestrudzenie prześladował ją i naprzykszał się deklarując swoje uwielbienie. Jego zaloty przyniosły jednak odwrotny skutek. Aretuza aby uwolnić się od niechcianego pretendenta zwróciła się o pomoc do Artemidy, która zamieniła ją w źródło słodkiej wody na wyspie Ortigia w Syrakuzach. A jednak uczucie Alfejosa było tak silne, że wzruszony Zeus postanowił połączyć go z ukochaną (męska solidarność?). I tak pod morzem Iońskim, z Olimpu do Syrakuz popłynęła rzeka Alfejosa, by połączyć się na wieki z Aretuzą. Zródło Aretuzy to jedno z naiczęściej odwiedzanych miejsc na Sycylii. A ja sobie myślę, że historie pisane przez mężczyzn kończą się jak zwykle, przecież ta biedna Aretuza nie chciała Alfejosa, a musi znosić go na wieki.

Legenda na przestrogę

W okresie dominacji arabskiej na Sycylii zrodziła się miłość między Sycylijką i Arabem. Dziewczyna czekała na niego zawsze z pyszną kolacją, bo Sycylijki świetnie gotują. Nocą także dogadzała ukochanemu w przepyszny sposób. Robili plany na przyszłość i wydawało się, że będą razem do końca życia. Któregoś dnia dziewczyna dowiedziała się, że jej ukochany pozostawił w ojczyźnie żonę i dzieci, i ma zamiar do nich wrócić. Nagle zdała sobie sprawę, że przyszłości nie będzie, a jej ukochany jest oszustem. Sycylijka takiej zniewagi nie odpuściła. Na Sycylii zniewaga czy uszczerbek na honorze do dzisiaj nie ujdzie płazem. Zaprosiła, jak zawsze, ukochanego na kolację, a potem nocą kochała go długo i namiętnie. Kiedy zmęczony kochanek zasnął, ona obcieła mu głowę. Wystawiła obciętą głowę na balkon (aby wszyscy sąsiedzi widzieli, że vendetta się dokonała) i zrobiła z niej donicę, w której posadziła bazylię. Wszyscy zauważyli, że bazylia w tej donicy rosła bujniej niż w innych. Od tego czasu na Sycylii przyjął się zwyczaj, że donice na balkonach mają kształt głowy Saracena i Sycylijki. Będąc na Sycylii na pewno zauważycie w każdym sklepie z ceramiką, czy na balkonach donice w kształcie głowy kobiety i ciemnego mężczyzny. Zawsze razem, nigdy osobno. To przestroga dla cudzoziemców: uważajci na Sycylijki, oszukać je nie popłaca, zawsze się zemszczą! Przecież Sycylia to kraj vendetty.

Chcecie poznać jeszcze inne sycylijskie opowieści i zobaczyć niesamowite miejsca na największej wyspie Morza Śródziemnego? Zorganizujemy dla Was wszelkie atrakcje, oprowadzanie i opowiemy o najciekawszych historiach. Kontakt znajduje się w stopce poniżej, dzwońcie, piszcie. Zapraszamy!

Teresa Nawara

Spektakl królowej Sycylii, Etny


Pisarze, poeci i podróżnicy od setek lat pisali o królowej Sycylii: majestatycznym wulkanie Etna. Bo Sycylia to nie tylko wspaniałe zabytki, które pozostawili Fenicjanie, Grecy, Rzymianie, Bizantyjczycy, Arabowie czy Normanowie. Sycylia to spektakl natury i ona jest tutaj niezaprzeczalną protagonistką i wspaniałą artystką. Wulkan Etna ładnie rozpoczął 2017 rok, już drugą fazą erupcyjną. A śniegu jest tu tyle, że i na nartach można poszaleć!

Etna w języku sycylijskim nazywana “u Mungibeddu” lub “a Muntagna”, to wulkan piękny, potężny i stary jak sama Sycylia. To świat przeróżnych wrażeń, miejsc i obrazów unikalnych. Od tysiącleci zieje ogniem, terroryzuje ale i fascynuje. Strumienie i fontanny szkarłatnej lawy (zdarzyło się, że lawa wyrzucana była na wysokość tysiąca metrów!), przyciągają żądnych sensacyjnych wrażeń turystów, którzy chcą oglądać ten destrukcyjny ale i fascynujący żywioł, niczym wielki farjerwerk. Warto, proszę mi wierzyć, bo mieszkam u stóp wulkanu od 35 lat. Miło by było żeby i polskich turystów przyjeżdżało tu więcej, aby podziwiać i móc przeżyć ten unikalny spektakl. W przeszłości wielu podróżników z Polski przybywało na Sycylię, aby zobaczyć Etnę, od hrabiego Borcha po Mickiewicza, Szymanowskiego czy Iwaszkiewicza. Etna jest wspaniała o każdej porze roku. To wulkan jest artystą, który paletą kolorów maluje od zawsze swoje ściany, stoki, płaskowzgórza czy kotliny coraz to w innych barwach. Jest artystą, który stworzył dzieło wyjątkowe. Surrealistyczne obrazy zastygłej lawy pozostawiają miejsce na piękne i delikatne pejzaże oraz eksplozje żywej natury. Powyżej 2 tysiecy metrów dominuje księżycowy krajobraz skalistego pustkowia, niżej widać niekończące się lasy kasztanowców. Niepokojący jest widok Valle del Bove, która pokornie od wieków przyjmuje rzeki lawy wyrzucanej z kraterów, a dokoło rozkwita bujna roślinność. Najróżniejsze odcienie zieleni, soczysta zieleń lasów, szmaragdowa zieleń winnic, jaśniejsza zieleń sadów, szarozielone gaje oliwne, żółto kwitnący wszechobecny żarnowiec. Kolory gajów pomarańczowych, czy cytrynowych często poprzeplatane zastygłą lawą. Kwitnące w lutym migdałowce jak baśniowa dekoracja. Szczyt pokryty zawsze nieskazitelnie białym śniegiem, a u podnóża szmaragdowe morze. A widoki? Brak słów, aby je opisać. Zatoka Katanii, dolina rzeki Simeto, wybrzerze aż po Syrakuzy, widok na Taorminę i aż do brzegów Kalabrii.

Etna
Etna, to największy czynny wulkan Europy.

Etna to królowa sroga i kapryśna, ale jednocześnie łaskawa i szczodra. To “dobra matka”. Gdy ostygnie lawa, pola pokryte wulkanicznym pyłem przekształcają się w ziemię bujnych plonów. U podnóża i na stokach Etny rodzą się najlepsze pomarańcze, cytryny, mandarynki, figi, oliwki czy pistacje. Winnice dają wspaniałe, mocne wina. To co zniszczyła, lawa paradoksalnie z lawy zostało odbudowane. Oczywiście mówię o Katanii, która siedem razy została zupełnie zniszczona przez lawę lub trzęsienia ziemi. Miasto za każdym razem, jak Feniks z popiołów, odradzało się na nowo. Za każdym razem piękniejsze. Dlatego Katania to miasto wyjątkowe, unikalne, jedyne na świecie, bo wybudowane z lawy (najtańszy i wszechdostępny budulec) i na lawie. Trzeba zobaczyć ten przepyszny barok czy nowe osiedla poprzeplatane lawą. Nie zapomnijmy też o pięknym, czekoladowym odcieniu opalenizny tych, którzy zniosą niewygody opalania na bazaltowych skałach plaż Katanii (dla wygodnych, w Katanii jest też piękna piaszczysta plaża).

Chcesz pokłonić się przed spektaklem natury, który od wieków oferuje królowa Sycylii, Etna? Przyleć do Katanii, skontaktuj się, pokażę Ci największy czynny wulkan Europy. Napisz, zadzwoń, kontakt jest widoczny w stopce poniżej. Zapraszam.

Teresa Nawara